niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 65

***oczami Harry'ego***
Minęły już dwa tygodnie od czasu gdy Rose opuściła nasz dom, ja ciągle nie umiałem pogodzić się z tym że już jej nie ma. Ciągle liczyłem na to że to tylko zły se z którego zaraz się obudzę, że poczuję zapach jej perfuj, jej ciepłe dłonie, drobne ciałko. Jednak mimo wszystko codziennie, nawet kilka razy budziłem się w pustym łóżku, pustym pokoju. Gemma i Theo przez większość czasu byli u siebie w pokoju z kimś, kto nie był mną. Ja nie potrafiłem na razie spojrzeć na żadne z nich bo oboje bardzo mi ją przypominali.
- Harry obiad, przyjdziesz? - w drzwiach sypialni stanęła El. Wszyscy się o mnie bardzo martwili ale ja miałem to gdzieś. Nie miałem ochoty się z nikim widywać ani tym bardziej rozmawiać.
- Nie. Nie jestem głodny.
- Harry... musisz jeść. Musisz się wziąć w garść, dla niej.
- Dla niej?! A po co?! Kurwa po co?! Bo jej na mnie zależy? Gówno! Gdyby jej zależało to by tu była a nie odeszła.Odebrała by telefon, odpisała na sms. Dała by mi szanse wytłuaczenia się. A ona po prostu zwiała. Mam to wszystko gdzieś! Zostawcie mnie - podeszłem do drzwi i trzasnąłem jej nimi przed nosem, przekręsiłem w nich klucz i wróciłem na łóżko.
Starałem się udawać że wszystko jest okej, niektórym wmawiałem że pogodziłęm się z jej odejśćiem ale tak na prawdę uierąłem z bólu i cierpienia.

***oczami Rose***
Od trzech tygodni jestem sama, czas leci mi powoli.. Ciągle zmieniam miejsce pobytu by nikt mnie nie rozpoznał, a nawet jeśli to gdby powiedział to Harry'emu lub komukolwiek to mnie już w tm miejscu nie ma.
Tęsknię za nim. Każdego dnia zastanawam się co robi. Jak się czuje. O której wstał i o której poszedł spać. Zastanawiam się czy zostawiłdzieci czy je oddał. Myśle o tym czy już kogoś ma.
Zastanawiam się dlaczego odeszłąm. Przecież to mj dom. Tina i Rob to moja prawdziwa rodzina. Mogłam zostać. Ale nie ja wolałam odejść. A teraz za nim tęsknię.
- Panienka Rose Black - usłyszałam czyjś głos za sobą odskoczyłam odwracając się i zobaczyłambagażowego.
- Proszę zabrać te walizki, ja zaraz zejdę.
To mój ostatni dzień na Krecie, teraz czas na Włochy i jakąś małą prowincję. Może zatrzymam się tam dłużej. Nie wiem co przyniesie jutro. Wiem tylko żenigdy nie przestanę go kochać.

*trzy tygodnie później*

Zatrzymałam się w małej miejscowości San Giorgio a Cremano na południu Włoch. Czasem zastanawiałam się co bym robiłą gdybym była tu z Harry'm jednak musiałam zacząć żyć bez niego a ta mała wioska była do tego świetna. To tak jakby drugi koniec świata, wątpię by ktoś mnie tu znał.
- Rose! Rose! - ten piskliwy głos,tylko to był minus mieszkania tu... Właścicielka hotelu w którym się zatrzymałam.
- Tak Bianca? - zapytałam wychodząc z pokoju.
- Pójdziesz ze mną dziś na targ?
- Z chęcią Bianca - starałam się uśmiechać i żyć z ludźmi ale to było trudne. Po raz kolejny uciekałam i musiałam zaczynać żyć od nowa bez osób które kochałam.
Szybko zjadłam śniadanie i ubrałam się w moją ulubioną sukienkę i ramoneskę. Zjadłam szybkie i lekkie śniadanie po czym wyszłam z Bianca na miasto w stronę rynku. Robiłyśmy zakupy, kupowałyśmy głównie warzywa i owoce. Chodziłam bardziej jak trup za nią między straganami, starałam się porozmawiać z każdym kto mnie zaczepił. Jednak nie zawsze potrafiłam, nie chodziło o mój włoski bo ten był doskonały ale raczej o mój ogólny nastrój. Niektórzy pytali co u mnie, a ja im tylko odpowiadałam że w porządku. Było to kłamstwem, każdego dnia czułam się bardziej martwa niż w dniu w którym opuszczałam dom Harry'ego.
Po godzinie powoli szłyśmy w stronę hoteliku, ona ciągle do mnie mówiła ale ja jej nie słuchałam potakiwałam tylko w odpowiednich momentach.
- H-Harry?! - szepnęłam na widok chłopaka, ale gdy do niego pobiegłam a on się odwrócił okazało się że to nie on - p-przepraszam - szepnęłam - to... Pomyłka, ja nie chciałam. Życzę miłego dnia - powiedziałam, co ja sobie myślałam że on mnie szuka?!? Że przyjedzie po mnie do tego zapyziałego miasteczka!
- Rose, co to było? - zapytała Bianca.
- Ja... Myślałam że to mój były - szepnęłam z łzami. Resztę drogi spędziłyśmy w ciszy, nie miałam ochoty jak nigdy wcześniej na rozmowę. Dlaczego chciałam by to był on skoro sama go opuściłam? Weszłam do pokoju i wyciągnęłam pudełko i kartkę. Od miesiąca prowadziłam takie pudełko z kartkami na których były moje listy do Harry'ego i dzieciaków. Dziś też postanowiłam coś napisać, może kiedyś jakoś je im przekażę.

Nie boje się tego napisać, po raz kolejny - KOCHAM CIĘ Harry.
Każdego dnia od siedmiu tygodni o tobie myślę. Zastanawiam się jak sobie radzisz. Co robisz... Jak się czujesz. Czasem żałuję że odeszłam i nie mogę Cię widzieć codziennie, ale wiem że tak było lepiej dla ciebie. Tylko to trzyma mnie przy życiu... Każdego ranka powtarzam sobie "Zrobiłaś to by on był szczęśliwy".
Mam nadzieję że układasz sobie życie, że wrócił ten Harry który "porwał mnie" na początku naszej "znajomości" szczerze powiedziawszy bardzo mi się on podobał. 
Jak się czują Theo i Gemma...? Nie wiem czemu ale czuję że je zatrzymałeś, w końcu pokochałeś te dzieciaki całym sercem.
Jak Perrie, Zayn, Louis, Eleanor, Liam i Sophia no i rzecz jasna Niall...? Mam nadzieję że wszyscy są szczęśliwi. Może Niall ma już swoją drugą połówkę. Chciałabym by ułożyło im się wszystkim.
Wspominam czasy gdy byliśmy razem. 
Gdy byliśmy, ty byłeś, szczęśliwy.
Gdy się wspieraliśmy.
Pamiętam jak dowiedziałam się o ciąży, czułam że mój świat się wali.
I może wtedy się zwalił, może już mnie tak bardzo nie kochałeś jak wcześniej...
Jak już wiesz z poprzednich trzech listów jestem w San Giorgio a Cremano. Miasteczko jest małe i nudne ale pozwala mi, przynajmniej spróbować zapomnieć.
Jednak dziś pewien chłopak przypomniał mi o Tobie. Przez chwile pomyślałam że to ty, który szuka mnie. Jednak szybko uzmysłowiłam sobie że jednak nie.
Kocham Cię.
Kocham Cię
Kocham Cię...
Takie piękne słowa, których nie mogę Ci powiedzieć w twarz.
Szkoda że ty przestałeś kochać mnie.
Jeśli Theo i Gemma są z tobą chciałabym by kiedyś Gemma, jeśli tylko zechce przejęła moją część "firmy". A aktualnie niech zamie się nią Sop - mam nadzieję że i tak ona się nią zajmuje.
Kocham Cię.
Nigdy o tym nie zapominaj, gdy poczujesz się samotny pamiętaj że na świecie jest dziewczyna która kocha Ciebie.
Za 14 tygodniu pierwsze urodziny dzieciaków. Szkoda że mnie nie będzie. Mam nadzieję że będzie fajnie. 
Kocham Cię...
Twoja na zawsze
Rose.

Ostatnie linijki pisałam przez wielkie łzy, czas tak szybko leciał.

***oczami Harry'ego***

Rose nie ma z nami od trzech miesięcy, były to najdłuższe trzy miesiące mojego życia. Miesiące w których wylałem najwięcej łez i przespałem najmniej dni czy nawet godzin. Każdego dnia miałem nadzieję że ktoś mi powie "Widziałem ją w..." ale nic takiego nie następowało. Niestety... Ciągle tylko nadzieja i strach.
Theo i Gemma też źle znosili jej nieobecność, wszyscy chcieli by ktoś może ona otworzyli drzwi wejściowe a w nich stanęła ona. Sama lub z kimś ale by stanęła i pozwoliła mi się wytłumaczyć, może mnie dalej kocha ale wątpię przypuszczam że już kogoś znalazła była w końcu piękną dziewczyną. Wyciągnąłem notes, kolejny który od jej nieobecności zapisywałem listami lub po prostu słowami do niej.

Kocham Cię.
Tak Rose, kocham Cię całym sercem.
Nie umiem żyć bez ciebie.
Chciałaś dla mnie dobrze ale...
Ale przez to że odeszłaś już nie umiem żyć.
Chciałbym cię przytulić.
Pocałować...
Przeprosi cię za całe zło.
Za całe zło które ci sprawiłem
Za ten ból.
Mam nadzieję że jesteś szczęśliwa
I co ważniejsze BEZPIECZNA.
Zajmuję się dziećmi dla Ciebie.
Jeśli kiedyś wrócisz do miasta. Nawet jeśli z kimś...
Nawet jeśli mnie nie będziesz już kochać...
To możesz nas zobaczyć,
odwiedzić.
Czekamy...
Wszyscy.
Ja...
I dzieciaki.
I nasi przyjaciele.
I Rob z Tiną też czekają.
Twoja mama umiera ze strachu.
Kocham Cię ponad życie
Liczę na to że jesteś szczęśliwa.
Szczęścia skarbie
Twój na zawsze...
Harry

4 komentarze: