poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 36

***Rose***
- Kim jesteś by się żądzić w moim domu?! - warknął Styles a ja wyjrzałam zza jego ramienia i ujrzałam...
- A-Andre! - krzyknęłam, albo jęknęłam sama nie wiem.
- Rose?! - krzyknął mój "wujek" - co ty tu robisz malutka?! Co ci ten gnój zrobił!? - tym razem wyrwał się Lou i chwycił jego za koszulkę.
- Puść go już! - krzyknęłam na niego - co ty sobie kurwa myślisz, że pojawiasz się po dziesięciu latach i wszystko będzie jak dawniej!? Chyba kurwa śnisz! Wynoś się z mojego domu!
- Rose, mała uspokój się - podszedł do mnie i chciał objąć ale odepchnęłam go.
- Posłuchaj mnie bo nie będę powtarzać: MASZ RUSZYĆ SWÓJ TYŁEK I WYNIEŚĆ SIĘ Z TEGO DOMU W TEJ CHWILI! Straciłeś wszystko co miałeś, mnie, gang... Wszystko. Więc rusz swój zasrany tyłek i wyjdź póki grzecznie proszę - patrzyłam na niego wściekła a wszyscy zebrani nie wiedzieli co zrobić, Hazz podszedł i delikatnie przytulił mnie od tyłu.
- Spokojnie kochanie, spokojnie - szepnął do ucha i mocniej objął w pasie.
- Ty... - Andre nie wiedział co powiedzieć.
- Co ja?! Co ja?! Wyjdź! - krzyknęłam i pokazałam mu na drzwi.
- Idziemy - krzyknął na zebranych w salonie ludzi, oni podnieśli się z miejsc i już chcieli za nim iść.
- Wy się kurwa gdzie wybieracie?! Mam nadzieję że do gabinetu Hazzy! Bo kurwa pożałujecie! Już do gabinetu - wrzasnęłam w stronę tłumu a on powoli ruszył w kierunku otwartych drzwi. Do środka weszła z nimi Sop.
- Wejdę jej pomóc w razie kłopotów - dodał Liam i zamknął za sobą drzwi.
- Co to było?! Mała, ty przeciw mnie?! To mój...
- Co jest twoje? Ten gang? No chyba śnisz, odpowiadam za nich od kilku lat a ciebie tu nie widziałem, wcześniej też nie pamiętam by Londyn się ciebie bał. Rob nigdy nie wspominał o żadnym Andre, więc weź rusz się tak jak pani kazała - zaśmiał się Styles prosto w twarz mojemu nadzbyt ambitnemu wujowi.
- Mały uważaj sobie bo zadzierasz z niewłaściwą osobą - zamachnął się by walnąć Hazze jednak uderzył mnie, na tyle mocno że zachwiałam się na nogach i gdyby nie to że stałam w objęciach loczka to leżałabym na podłodze.
- Nic Ci nie jest? - zapytał mój zielonooki z troską, zaprzeczyłam i stanęłam oparta o ścianę. Wiedziałam co się będzie działo, Andre znałam od zawsze i wiedziałam że jest wybuchowy i w miarę silny jednak Harry, którego też wystarczająco poznałam jest za równo silny jak i spokojny w walce. Miał przewagę nad nieuważnym szatynem, szybko powalił faceta na podłogę. Sam doznał tylko kilku zadrapań, krwi z nosa.
- Zrozum gnoju że na moją dziewczynę się ręki nie podnosi - krzyczał i okładał Andre po twarzy - moich ludzi się nie zastrasza - krzyknął i kopnął go w kroczę tak że i tak już leżący mężczyzna zwinął się z bólu.
- Co tu się dzieje? - zapytał spokojnie Rob wchodząc do domu - Rose, złotko kto ci to zrobił? - zapytał wskazując na mój policzek, który za pewne miał czerwony ślad dłoni.
- Harry! Spokój, to on podniósł na nią dłoń? Brawo, dokopałeś mu ale teraz zajmij się pilnymi sprawami a tego gnoja zostaaa... - nie dokończył zdania bo jego wzrok skierował się na jęczącego z bólu szatyna - no proszę, proszę kogo ja też widzę - szepnął i podniósł faceta - chłopcy weźcie go i zamknijcie w jakiejś małej ciemnej sali a ja sobie do niego przyjdę - zaśmiał się i podszedł do mnie - co on zrobił?
- Nic, poza tym że zatrzymał nam ludzi, potem kłócił się z Tommo, uderzył go i mnie. No i wdał się w bójkę z Hazzą - zaśmiałam się i od razu pożałowałam tego przez ból na policzku.
- Czyli to co zwykle? On nie rozumie po angielsku to wytłumaczymy mu inaczej - powiedział i wyszedł - potem jeszcze wpadnę, muszę z wami dogadać plan - powiedział i zamknął drzwi.
Reszta spotkania przebiegła spokojnie, Liam opatrzył Harry'emu obdarte knykcie i rozwalony nos, choć ten początkowo protestował. A ja zastanawiałam się czy to duma czy w dalszym ciągu widzi w Li zagrożenie. Ja dostałam paczuszkę lodu, ale nie trzymałam jej przy policzku, przetarłam policzek zimną wodą i nałożyłam puder by zakryć zaczerwienienie. Czułam pytający wzrok na sobie, wszyscy zebrani zastanawiali się nad tym co się tam stało, niektórzy nad tym skąd znałam Andre. Harry, był na mnie zły ale on źle interpretował słowa które padły... Wiedziałam że myśli o tym że ja i Andre mogliśmy być parą, jednak chciałam mu po potem wyjaśnić na osobności.
- Czyli rozumiecie o co chodzi? - zapytała El dziewczyn zebranych przy naszym stoliku, tym razem bardziej obstawiałyśmy tą akcję niż same brałyśmy w niej udział. Jednak zarówno ja jak i moje najbliższe przyjaciółki (Sop, El i Pezz) bezpośrednio brałyśmy udział w całej akcji.
- Tak, ale.. - zaczęła jedna z dziewczyn.
- Co za ale? Nie może być ale bo się nie uda - jęknęła Sophia która patrzyła ciągle na mnie, moje fioletowe przed kłótnię z Harry oczy i czerwony policzek.
- Chodzi o to że robimy im za obstawę, poza wami, Miry i Idy żadna z nas nie bierze w tym udziału.
- Czasem potrzebna jest jedna osoba, czasem dziesięć. My jesteśmy drużyną, nie tylko my jako kobiety. Ale my z chłopakami też tworzymy drużynę, jesteśmy jednym oddziałem, o dwóch głowach - wskazała na mnie i na Harry'ego - czterdziestu dziewięciu sercach - omiotła cały gabinet dłonią - ale jednym mózgiem - zakończyła swój wywód El.
- Czyli...
- Posłuchaj, czy Ci się to podoba czy nie ta akcja tak przebiega. Masz swoje zadanie i się nim zajmij a nie innymi rzeczami - przerwałam tą dyskusję - więc skoro nie ma pytań to idziecie do siebie i robicie to co zwykle. A i... Jeszcze raz któraś z was wystawi mnie, nas dla kogoś innego to pogadamy inaczej - powiedziałam i pozwoliłam im wyjść.

***Eleanor***
- Rose jak się czujesz - zapytałam gdy zostałam tylko ja, Rose, Sop i Pezz.
- Dobrze, ale o co pytasz?
- Oczy to sprawka Hazzy, rozumiem że się wkurzył jak się dowiedział o Liam'ie. Policzek to sprawka tego całego Andre jak oberwałaś przez przypadek zamiast Hazzy. Szczerze to ładnie się wkurzył że ten idiota podniósł na ciebie ręką, a sam to czasem robi...
- El - jęknęła - proszę... On...
- Wiem, nie obwiniam go, stara się. Okej... Ale jak ty się czujesz, co z...
- Małymi? El. Nie wiem, na razie wiem że Harry chciałby je wziąć czuje to. On je pokochał, zwłaszcza małą bo przypomina mnie. Ale ja... One...
- Wiem i przepraszam że zapytałam - stwierdziłam i ją przytuliłam.
- Przepraszam że on ci to zrobił, ja... Nie powinnam chcieć... - zaczęła Sop.
- Nie prawda, kochasz go i powinnaś chcieć by tu był. On też żałuje tego co zrobił. To po nim widać, popełnił błąd i tego żałuje. Rose, ty mu wybaczyłaś?
- Tak.. Szczerze mu wybaczyłam - powiedziała i uśmiechnęła się do Sop - kocham was dziewczyny - uśmiechnęła się i przytuliła nas wszystkie - dziękuję wam że jesteście ze mną i mnie wspieracie.

____________________________________
10 komów = NEXT
CZYTASZ? PODZIEL SIĘ SWOJĄ OPINIĄ (czyt. KOMENTUJ)...
A więc jak sądzicie, Harry uderzy Rose zanim wysłucha kim jest Andre? Co zrobi Rob ze swoim "odnalezionym" bratem...
I jaką decyzję podejmie Rose - weźmie dzieciaki czy nie?

13 komentarzy:

  1. Niech on jej już nie bije xd ..
    Mysle ze weźmie dzieci :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Klaudia ( kicuś Echh) A brata niech wywali bo coś mi się zdaje ze stanie się coś niedobrego za jego sprawą

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że weźmie dzieci bo już je pokochała

    OdpowiedzUsuń
  4. super pisz dalej <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę że nie weźmie dzieci
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech weźmie dzieci <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Next please<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu tak dlugo nie dodajesz ? :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam że nie dodawałam tak długo ale musiałam wyjść z ocenami :**

      Usuń