środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 27

 OSTRZEŻENIE: Są przekleństwa więc jeśli razi cię taki język to nie czytaj...

____________________________________

- Przeproś! - krzyknęłam na niego.
- Chyba śnisz dziwko, spierdalaj ode mnie! - pomimo że chłopak już dość porządnie oberwał to się nie poddawał, nie miał zamiaru mnie przeprosić.
Pociągnęłam chłopaka za koszulkę tak że nasze oczy się spotkały widziałam w nich strach i... łzy, jednak on ciągle grał twardziela.
- P-przeproś j-ją - jąkała się Nina.
- Nie, to dziwka...
- P-proszę p-przeproś j-ją - zaczęła płakać dziewczyna.
- Spierdalaj i mi się tu więcej nie pokazuj - pchnęłam chłopakiem w jej stronę a ona pomogła mu utrzymać równowagę. Nie odezwał się już do mnie jednak coś pomrukiwał pod nosem.
Spowrotem usiadłam na brzegu pomostu i zaczęłam myśleć nad tym jak bardzo moje życie zmieniło się od czasu kiedy byłam małą dziewczynką.
Przychodziłam na ten pomost z rodzicami, mama często pływała ze mną a ojciec siedział i nam się przyglądał. Czasem chodziliśmy na spacer do lasu który znajdywał się po drugiej stronie jeziora lub poprostu pływaliśmy po nim łódką, miałam cudowne rodziństwo i rodziców którzy mnie kochali. To wszystko straciłam tak szybko, za szybko i w dodatku w jednym momencie.
Po wypadku rodziców strasznie się zmieniłam, nie wychodziłam z pokoju i do nikogo się nie odzywałam a potem uciekłam i wróciłam kilka miesięcy temu tylko po to by ukrywać się przed Robem i całym moim życiem...
- Ciemna noc, ciemna uliczka i Harry wtedy się bałam, wtedy byłam kimś innym. Nie byłam sobą, ale czy teraz jestem sobą? Pamiętam jak serce mi biło, jak cała się w sobie trzęsłam byle by tylko mnie nie zabił, potem chciałam tylko tego by mnie zabił... A potem byłam zazdrosna o to że przeleciał jakąś laske... Gdy wtedy zaczął mnie bić zastanawiałam sie dlaczego mu nie oddam, dlaczego sama mu nie przyłożę przecież miałąm dosć siły jednak coś mnie powstrzymywało, potem jak byłam w szpitalu po kolejnym pobiciu myślałam że wrócę i będzie dobrze... Łudziłam się że on mnie pokocha i zaakceptuje... Jednak mimo to uciekłam, postanowiłam z tym skończyć choć całą sobą krzyczałam "Harry ja jestem jedną z was" to uciekałam od niego. Ciąża i kolejne pobicie, przestałam się do niego odzywać... Ale dlaczego nie odeszłam? Bo go kocham, kochałam i zawszę będę kochać... Już wtedy pierwszego dnia na uliczce, już wtedy zakochałam się z zielonookim lokowatym brunecie tylko że całą sobą staram się to ukryć - mówiłam sama do siebie spoglądajac w teflę wody - dlaczego? Dlaczego on? Dlaczego to nie mógł być student lub prawnik lub choćby artysta.... Ktokolwiek, jednak głupia ja i głupie moje serce wybraliśmy Harry'ego.
- Czas wracać -szepnęłam sama do siebie i podniosłam się z pomostu, nie odeszłam daleko i zobaczyłam Sop.
- Hej, co tu robisz? - zapytałam.
- Szukałam cię...
- Po co?
- Chciałam... Ja.... Zaskoczyłaś mnie dziś, myślałam że obejmujesz moje stanowisko i jesteś mięczak potem cie trochę poznałam i stwierdziłam że nie jesteś zła... Jednak dziś... Dziś zrozumiałam że ty mi go nie odebrałaś ale to ja tobie go zabrałam, p-p-p-prze-przeeeee-praszam - wyjąkała ostatnie słowo.
- Nie musiałaś ale dzięki. Wracasz?
- Emmm... Tak, choć nie wiem po co - w jej oczach zobaczyłam łzy i zrozumiałam że tęskni za Liam'em.
- Zadzwoń do niego - szepnęłam obejmując ją a widząc jej wyraz twarzy dodałam - do Liam'a, kochasz go... A on...
- A on cię zgwałcił - w jej oczach pojawiły się łzy.
- Nie mam mu tego zazłe, bo kocha go moja przyjaciółka... Więc jeśli tylko potrafisz mu wybaczyc sprowadź go spowrotem...
- Ale Haaaa...
- Ja sie zajmę Harrym - szepnęłam i powolnym krokiem ruszyłyśmy w stronę domu.
Wchodząc do domu usłyszałyśmy zaciętą rozmowę z salonu, z łatwością wyłapałam głos Rob'a, Hazzy, Zayn'a i Micka ale z pozostałymi miałam problem. Spokojnie weszłyśmy do salonu i stanęłysmy w drzwiach.
- Rose - ucieszył się Harry.
- Hej, co to za zebranie? - zapytałyśmy z Sop w tym samym momencie.
- Mały spór na temat nieodległej akcji, nic ważnego - powiedział jakiś facet, może koło czterdziestki. Średni wzrost, ciemny blondyn... Zielone oczy, ubrany w jeansy, t-shirt i skórę.
- Widzę właśnie - zaśmiałam się a ten sam facet podszedł do mnie chwytając mnie za podbródek.
- Zamknij ryja ślicznotko - warknął a ja odtrąciłam jego dłoń, zdziwił się.
- Wal się, lepiej siadaj i słuchaj a nie wpierdalaj się w moje życie - popchnęłam go na fotel i nagle zobaczyłam ze z łazienki wychodzi chłopak którego pobiłam.
- Załatwię tego kto Ci to zrobił - warknął Rob.
- Nie musisz daleko szukać - odezwałam się - co on tu robi?
- To Jim jeden z moich pracowników - co miało oznaczać "pachołków", nic nie wartych ludzi - wiesz kto mi go tak załatwił że ma złamane cztery żebra i przestawiony nos? - dodał po chwili.
- Tak - zaśmiałam się - ja... - wszyscy, no prawie wszyscy popatrzyli na mnie ze zdziwnieniem. Harry jakby lekko ze strachem i radością, Zayn z podziwem, Rob natomiast podszedł do mnie Jim już myślał że oberwę ale ten tylko chwycił mnie za ramię.
- Mówiłem że moja kochana wróciła, cieszę się że znów jesteś ze mną - zaśmiał się i obkręcił mną a ja poczułam się znowu jak ta 12-latka która dostawałą nagrodę za każdą dobrze wykonaną "misję"...


______________________________
7 komów = NEXT
Zapraszam też do Jagi - http://zwiastunownia-zwiastuny.blogspot.com/ - chętni na zwiastuny ?

4 komentarze: