poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 54

Dedykuję ten rozdział - Bartkowi - jedynej osobie która może mnie nazywać "jajuszko". Miłego czytania kochany.... I wszystkim innym też miłego czytania

W komentarzach na dole piszcie imiona... (Więcej informacji na dole)
____________________________________________

***Rose***
- Co z dziećmi? - spytałam zaniepokojona, może miałam mieszane uczucia co do nich i może ich nie chciałam ale to nie oznaczało że pragnęłam by stało im się coś złego.
- Dziewczynka jest w gorszym stanie, chłopczyk przeżyje.
- Ona może umrzeć?! - w moich oczach zbierały się łzy, nie chciałam by one umarły.
- Tak - odparł krótko i oschle lekarz, tak jakby mną gardził. Ja widziałam że uważa mnie za wyrodną matkę.
- Jak to może umrzeć? - zapytał spokojny Hazz.
- Dzieci potrzebują miłości, ta dwójka została porzucona. Chłopcem bardzo opiekuje się jedna z pielęgniarek ale dziewczynką mniej. Może dlatego że chłopiec przypomina jej o niedawno zmarłym synu.
Nie miałam siły stać, nie mogłam wyobrazić sobie tego że któreś z nich umrze.
- Czyli to moja wina?
- No... - choć lekarz starał po sobie tego nie pokazać odpowiedź była oczywista "Tak to pani wina. Zostawiła pani niewinne dzieciaki na pastwę losu".
- Chce do niej iść - odpowiedziałam szybko i ruszyłam w stronę OIOM'u. Harry ruszył za mną i delikatnie objął mnie w pasie.
- Spokojnie, ona nie umrze.
- Ona nie ma imienia, muszę ją nazwać. Dziecko musi mieć imię - mówiłam jak w jakimś amoku, Harry mocno mnie objął.
- Chcesz je wziąć do domu?
- Nie wiem... Ale nie mogą umrzeć.
- Nie umrą, zadzwonie do Zayn'a żeby przygotowali dla nich jakiś pokoik.
- Ale to dzieci Li...
- Ja wiem że to dzieci których ojcem jest Liam, ale będę je kochał jakby były moje. Jeśli tylko zechcesz je wziąć z nami do domu.
- Ale nie wyrzucisz Liam'a?
- Nie... Wiesz, on chyba sądził że jesteś jak inne. Ale ty nigdy nie byłaś jak inne, ciebie od zawsze. Od kiedy cię ujrzałem kocham a je... Hmmm, chyba nawet ich nie lubiłem po prostu miałem ochotę na seks to jakąś sobie brałem.
- Kocham Cię - szepnęłam mu do ucha - weźmy je. Ale jak je nazwiemy?
- Nie wiem kochanie, wymyślimy coś potem. Teraz chodźmy do nich.
Gdy doszliśmy do dziecięcego oddziału OIOM'u zobaczyliśmy przez szybkę małą dziewczynkę w inkubatorze, prawie nie urosła przez ten czas gdy leżała tu całkiem sama. Chłopiec był większy i silniejszy, nie mogłam do siebie dopuścić myśli że omal nie zabiłam tego biednego, niewinnego dziecka.
- Mamy piękne dzieci.
- Z-zostaniesz ich tatą? - po policzku ciekły mi łzy, nienawidziłam się za to co im zrobiłam. Postąpiłam podobnie do własnej matki. po prostu uciekłam gdy one mnie potrzebowały. Tylko że one nie będą pamiętać że ich nie chciałam, a ja nigdy nie zapomnę że matka mnie zostawiła.
- Spokojnie kochanie, będzie dobrze ona wyzdrowieje.
- A co jeśli umrze?
- Nie umrze, ma kochających ją rodziców. Mnóstwo wujków i cioć. Będzie dobrze, teraz będzie otoczona miłością i wyzdrowieje. Zadzwonię do Zayn'a.
- Nie odchodź ode mnie - szepnęłam i mocno złapałam go za nadgarstek.
- Dobrze, więc zadzwonię stąd - objął mnie w pasie i wykręcił numer Zayn'a. Wiedziałam że nikt z nich mnie nie potępiał, rozumieli i akceptowali moją decyzję, telefon Zayn'a odebrała Pezz i obiecała przekazać mu wiadomość. Obiecała nam też że gdy wrócimy wszystko będzie gotowe.
Po niecałej godzinie przyszedł lekarz, chciał wejść na salę ale zatrzymałam go.
- Chce je wziąć do domu.
- Oczywiście, chłopczyka może pani wziąć już dziś, ale dziewczynki nie.
- Jak to?!
- Musi się poczuć lepiej.
- Ale ona się lepiej poczuje w domu. Z rodzicami i wujkami - krzyknęłam.
- Proszę się uspokoić, o tym mogła pani myśleć zanim tu zostawiła dzieci.
- Ocenia mnie pan?! - potrząsnęłam nim.
- Kochanie spokojnie. Ile minimalnie musi zostać tu mała?
- Dwa może trzy dni mam nadzieję że się poczuje trochę lepiej aktualnie nie jest w stanie przeżyć poza inkubatorem...
- Dobrze, niech pan do nich idzie - stwierdził Harry i mocno mnie przytulił a ja zaczęłam płakać prosto w jego ramię...

***w tym samym czasie*** ***Oczami Perrie***
- Zayn proszę - powiedziałam i popatrzyłam na niego, wiedziałam że nie będzie w stanie mi się oprzeć.
- Pezz kochanie, obiecaliśmy Harry'emu że skończymy pokój nie możemy jechać teraz na zakupy.
- Ale dzieciaki potrzdebują misiów i ubranek. No prooooooszę - dręczyłam do od kilku godzin. W tym czasie zdążyli razem z Liam'em i Louis'em ustawić dywan i meble a Niall z Eli przywieźli łóżeczka.
- Jedź z nią poradzimy sobie, spokojnie - zaśmiała się Eleanor która niedawno wróciła. Czasem ilość pieniędzy na kontach pomagał w szybkim zrobieniem czegoś, tak jak teraz w przypadku urządzenia pokoju dla dziecki Rose i Harry'ego.
- Kochanie zostajesz z nami czy pojedziesz z Zayn'em i Pezz po ubranka i zabawki? - zapytał Liam, który bał się że dzieci w domu przypomną Sop o jego kolejnej zdradzie.
- Miśku spokojnie, będzie dobrze zapomniałam o wszystkim i myślmy tak jakby nic się nie stało. Pojadę z nimi na zakupy - powiedziała brunetka i pocałowała go w policzek.
- Dobrze, to my tu skończymy - zaśmiał się.
Pojechaliśmy na zakupy, przeszliśmy po kilku sklepach kupując ubranka i kilka pluszaków i innych zabawek.
- Chyba mamy wszystko, możemy wracać - stwierdziłam w końcu do już i tak bardzo zawalonego torbami.
- Bardzo się z tego cieszę - zaśmiał się i wrzucił wszystkie torby do bagażnika.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do restauracji po zamówiony wcześniej obiad.
- Jesteśmy - krzyknęłam gdy Sop otworzyła drzwi do wielkiego hallu, za nami szedł Zayn, cały w torbach z ubrankami i zabawkami.
- Chodźcie, pokażemy wam skończony pokoik - krzyknął Lou stojąc przy barierce i trochę nabijając się z obładowanego Zayn'a.
- A ty się nie śmiej tylko rusz i mu pomóż - Eli walnęła go z tyłu lekko w plecy a ten zbiegł i zabrał część torb.
Weszliśmy po schodach, a gdy otworzyliśmy drzwi do wolnej sypialni obok mojego i Zayn'a pokoju, który znajduje się na przeciw pokoju Harry'ego i Rose, nie mogliśmy uwierzyć własnym oczą bo ukazał nam się piękny skończony pokoik.

_______________________________
Ile dacie rady nabić komów? Każdy kto przeczyta niech skomentuje... Piszcie przynajmniej "[swoje imię]" żebym wiedziała kto czyta...

Dwajcie kochani znać jak się wam podoba rozdział. I piszcie propozycje imion dla dzieciaków. :p Imiona które wygrają potem w ankiecie zostaną imionami dzieciaków <3

Przepraszam że tyle czekaliście ale nie miałam czasu i siły pisać, wracałam późno do domu i byłam bardzo zmęczona... Ale teraz już jest, więc mam nadzieję że się wam spodoba.

11 komentarzy:

  1. cudowny pisz tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg !!
    Świetny !
    Zakochałam się w tej historii <333

    OdpowiedzUsuń
  3. oby tylko dziewczynka przeżyła

    OdpowiedzUsuń
  4. extra czekam na wiecej. Imiona dzieci : Marc i Mia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdzial tak jak cały blog *.* a imie dla dziewczynki moze byc Kate a dla chlopca Nick :-) :-) :-) myśle ze pomoglam :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. dziewczynka mogła by mieć na imię Gemma a chłopiec Theo
    sylwia

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy dodasz kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń