środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 40

Tak jak się umówiliśmy, zgodnie z planem czekałem na wiadomości. Cierpliwie siedziałem w samochodzie i tępo wgapiałem się ekran laptopa. Chciałem tam wejść i jej pomóc, bałem się o nią.
- Harry, nic jej nie jest. Spokojnie - szepnął mi na ucho Liam. Wiem że po tym co zrobił powinnem go nienawidzić albo zabić jednak ciągle pozostawał dla mnie bratem. Sama Rose mu wybaczyła,  nawet szybciej niż ja.
- Liam, boje się... Mam złe przeczucia... Wiem powinienem myśleć pozytywnie ale nie umiem.
- Spokojnie Harry - poklepał mnie po plecach i usiadł sposobem na swoim miejscu.
Po dwóch godzinach czuwania większość z nas zasnęła, mi samemu powieki kleiły się i chciałem je zamknąć jednak strach o Rose przewyższał zmęczenie i nie pozwalał mi zasnąć. Chciałem by już wróciła choć doskonale wiedziałem że wszystko mogło się skończyć po kilkudziesięciu minutach lub nawet kilku lub kilkunastu godzinach... Wito rzadko bywał we własnym klubie, każdego dnia pojawiał się na kilkanaście, kilkadziesiąt minut... Po czym ulatniał się z jakąś pijaną dziewczyną. W naszej akcji plan był taki że niejaka Lili się "upije" i go uwiedzie. Rose i Sop jej pilnują a Dan i Pezz asekurują wszystko... Niestety żaden z nas nie mógł wejść do środka... Z każdą kolejną minutą niepokój narastał. Siedziałem jak na szpilkach i czekałem aż nadejdzie tym swoim Audi, jednak ciągle się nie pojawił. W końcu senność wzięła górę i moje powieki się przymknęły. Jeszcze przez krótki czas powtarzałem sobie że to tylko na sekundę, jednak gdy otworzyłem oczy zegar nie wskazywał juz jedenastej trzydzieści w nocy ale pierwszą dwadzieścia sześć. Niebo było jeszcze bardziej ciemne.
- Liam, Niall, Zany widzieliście coś?? O kurwa on już jest.... Od dawna - oni tylko popatrzyli na mnie pół przypomni jednak gdy dotarły do nich moje ostatnie słowa zdrętwieli.
- Coo?? - krzykneli.
- Ciszej. Cholera długo on już jest??
- Nie wiemy - wszyscy w czwórkę wgapialiśmy się w samochód. Lou i El z resztą dziewczyn nie mogli go widzieć. A nawet jeśli zobaczyli podobny samochód to są za daleko od klubu by mieć pewność że to ten samochód. Spieszyłem miałem jej pilnować a zasnąłem jeśli coś jej się stanie będzie to moją wina - wyczucałem sobie.

***oczami Rose***
Wchodząc do klubu trzymałam się planu jednak z każdą kolejną godzina piłam więcej... W końcu o wpół do pierwszej pojawił się Wito... Lisa próbowała go uwieść ale jak tylko zobaczyłam o 21 że laska ma na sobie ciemno zielone rurki i białą lekko prześwitującą buzke wiedziałam że plan nie wypali w stu procentach, jej strój był powodem mojego pierwszego drinka. Kolejnym były jej bezalkoholowe napoje. Ona miała przesiać alkoholem a tym czasem stroniła od niego... Kolejne piłam gdy odtrącała facetów... Ja sama zatańczyłam z dwunastoma albo trzynastoma. Gdy w końcu Wito się pojawił to nawet od niego nie przyjęła drinka. Wiedziałam że nie zmienili planów nie odważyli by się w dodatku Hazz by mi powiedział.
- A ty slicznotko co pijesz ? - zapytał mnie w pewnym momencie a ja poczułam na sobie wzrok Lisy, mówił bym się nie ważyła a z drugiej strony był przepełniony zazdrością że na mnie spojrzał a na nią nie.
- Agave Americana - uśmiechnęłam się lekko - a pan?
- Jestem Wito a nie pan.
- Rose - podałam mu dłoń - więc co ty pijesz?
- Na razie nic zaśmiał się ale teraz barman podam mi dwa twoje drinki - zaśmiał się i kiwnął na chłopaka, pokazał na nas a następnie dwa palce i już po chwili stały obok nas dwa drinki.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i stukałam się z nim kieliszkiem.  Siedzieliśmy i rozmawialiśmy z pół godziny, zaczynało się robić nudno... Jednak on nie chciał wyjść. Lisa ciągle nie piła ale złość z niej kipiła... W pewnym momencie podeszła do naszego stolika.
- Ona to suka, co ona ma czego ja nie mam? - zapytała Sop próbowała ją powstrzymać bo wiedziała że naprawiam jej błędy ale ta ją spoliczkowała czego pożałuje już jutro - no co kurwa ma?
- Urodę, wdzięk i ... potrafi pić a nie to co ty - Wito zasłonił mnie i spoliczkował dziewczynę - a teraz wynoś się z mojego klubu.
- Nie dopóki ona nie wyjdzie - wskazała na mnie.
- Ona zostaje a ty wychodzisz...
- Bez tej kurwy co mi wszystko zabiera się nie ruszam.
- Wyjdź - krzyknął i machnął na ochronę.
- Nie ona mi odebrała Hazze a teraz ciebie. Nie pozwolę - rzuciła się na mnie na szczęście ukończyłam.
- Dziewczyno idź się lecz. Wyniesicie ją - krzyknął Wito.
- Dobra wychodzę... ale wiedz że ona jest laską Styles'a. Tak jego. I jest tu by cię zabić - zaśmiała się i wyszła...

________________
7 komów = NEXT
Podoba wam się? Jak myślicie co dalej??

2 komentarze:

  1. Zajebiste! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. no to ją wkopało. Proszę dodaj szybko czekam z niecierpliwością :(

    OdpowiedzUsuń