poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 45

Jak tam pierwsze dni wolności? Jak świętowaliście zakończenie roku? Mam nadzieje że nie stęskniliście się za kolejnym rozdziałem za bardzo. W dalszym ciągu nie czuje się najlepiej ale już nie tak źle. A teraz miłego czytania *.*
___________________________________
***Rose***
Siedziałam kolo Wita i nie miałam pojecia jaki jest plan Sophie, wiedziałam że jakiś ma inaczej nie porwała by do tańca ochroniarzy. Nawet jeśli polegał on tylko na ich upiciu.
- Ślicznotko, o czym myślisz? - jego dłoń przejechała wyżej a mnie przeszły nieprzyjemne ciarki.
- O... Wszystkim - starałam się zachowywać jak najbardziej normalnie. Miałam nadzieję że niczego nie podejrzewa.
- O mnie?
- Może - zaśmiałam się w duchu, szkoda że nie wiedział jak bardzo się myli.
- Powiedz, albo zrobię Ci dobrze tutaj - cała aż się spięłam,  błagam Sop myśl szybciej.
- Hmm... Myślałam o swoim życiu, o rodzinie która mieszka daleko, o tym gdzie chce studiować - skłamałam szybko ale skutecznie.
- Podzielisz się przemyśleniami.
- Nie, lepiej nie - powiedziałam i lekko pocałowałam go w usta, poczułam na sobie dwie pary oczu jedną Sop, a druga jakiejś blondynki - a teraz idę jeszcze zatańczyć. Potem się napije i pójdziemy - powiedziałam szybko i odeszłam bo wiedziałam że będzie chciał mnie zatrzymać.

***oczami Sophie***
Tańczyłam z dwoma napalony idiotami,  na szczęście po dwóch potrójnych drinkach byli bardzo pijani. Wystarczyło zamówić drinka i cztery czyste, a potem to wymieszać.
- Śliczna a znasz tą która siedzi z Witem?
- Nie a skąd niby? - zaśmiałam się.
- Nie wiem, po prostu stanęłaś w jej obronie więc pomyślałem że się znacie.
- Nie po prostu nie lubię jak jakieś panienki zaczepiają normalne laski.
- To dobrze.
- Czemu?
- Bo gdybyś ją znała to byłabyś Wita.
- Nie jestem rzeczą - zaśmiałam się.
- Wiemy. Wiemy ślicznotko.
- Jeszcze jednego?
- Nie, lepiej nie.
- No ale sama mam pić?
- Dobra ale ostatni - zaśmiali się i puścili mnie do baru. W tym czasie zobaczyłam Rose która siedziała dwa krzesła dalej.
- Rose - szepnąłem.
- Co? - odpowiedziała nie patrząc w moją stronę.
- Ile mamy czasu?
- Dziesięć minut. Wymyśl coś, błagam cie.
- Postaram się jak najszybciej - odeszłam z drinkami nim barman znów do nas wrócił.
- Proszę. A ja biegnę do łazienki - zaśmiałam się i uciekłam w stronę drzwi.
- Sophia - usłyszałam głos Ruth za swoimi plecami - nikogo tu nie ma, spokojnie. Mamy jakiś plan.
- Jaki.
- Znaczy plan to nie jest ale gdyby tu weszli wtedy była by zadyma. Ja mam do nich zadzwonić i wtedy mamy minute nim tu przyjdą.
- Zostało nam osiem minut potem Rose będzie mieć problemy.
-Czyli musimy coś szybko wymyślić.
- Ja odciągnę ochroniarzy. Ty wezwij chłopaków i pomóż Rose.
- Ale jak ma mi zaufać?
- "Twoja mama żyje" powiedz jej to.
- Ale co to znaczy?
- Nie ważne, tylko jej tak powiedz.
Wyszłam z łazienki, Ruth dala mi dwie minuty. Musiałam przekazać Rose hasło. Podeszłam do baru ale jej już tam nie było. Musiałam wymyślić plan i to szybko. Nie zastanawiałam się była moją przyjaciółką i musiałam jej pomóc.
- Twoja mama żyje...?? - wybełkotałam jak pijana gdy byłam koło ich stolika.
- Co? - zdziwiła się.
- Idź sobie pijana dziewczynko - powiedział a jego ręką błądziła po jej udzie. Aż mi się zrobiło niedobrze.
- T-twoja mama żyje - zaśmiałam się, ale starałam się by moja twarz wyglądała normalnie. Mam nadzieję że zrozumiała o co mi chodzi.
Teraz wszystko zależy od wydarzeń następnych minut. Poszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć z ochroniarzami, starając się ich odciągnąć jak najdalej. Przynajmniej tak by nie widzieli Wita. Udało mi się wejść z nimi w tłum który zasłonił im widok, jeszcze trochę się cofałam ale nie mogłam za bardzo bo zaczęli by coś podejrzewać.
___________________________________
Podoba wam się? Wiem nic ciekawego się ostatnio nie dzieje... Ale mam nadzieję że i tak się wam podoba.
Miłych wakacji... *.*
6 komów NEXT
Anonimki ujawniajcie się proszę <3

5 komentarzy: