środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 57

No tak...
Mam ostatnio wrażenie że przestaje mieć siłę do prowadzenia tego bloga :(
Po prostu przytłacza mnie wiele spraw więc rozdziały mogą być gorsze.
Z drugiej strony nie mam też zbytniego pomysłu na razie na fabułę. Na prawdę się staram ale mam wrażenie że mi to nie wychodzi :(
Więc jeszcze raz przepraszam za poziom rozdziałów...
Kocham was i jesteście wielcy, choć strasznie spadł poziom wejść i komentarzy... Ale mniejsza o to <3 KOCHAM WAS, to dla was piszę *-*

Z dedykacją dla wszystkich czytelników - tych nowych i starych, tych stałych i nie tylko. 

_________________________________________________________________

***oczami Harry'ego***
Spokojny sen Rose sprawiał że czułem się szczęśliwy, ona spokojnie leżąca na moich kolanach i dzieciaki leżące spokojnie. Ostatni dzień w szpitalu, pomimo tego że oboje nienawidziliśmy tego miejsca spędzaliśmy tu całe dnie i noce od prawie dwóch miesięcy. Jutrzejszy dzień na szczęście ma być końcem, będziemy mogli w końcu zabrać córeczkę do domu, by już w spokoju móc zasypiać co noc. Nie budząc się ze strachem o jej życie i w pośpiechu jechać do szpitala. Kasztanowe włosy dziewczyny delikatnie opadały na jej twarz, moje kolana i posadzkę szpitalną na której siedzieliśmy, właściwie ja siedziałem a ona leżała na moich nogach.
- Harry - cichy głos zmusił mnie do popatrzenia w górę, był to Liam. Pogodził się z tym że to on jest ich biologicznym ojcem, obwiniał się za wszelkie zło jakie nas i je przez to spotkało jednak chciał być dla nich dobrym wujkiem.
- Co jest? - zapytałem, wracając wzrokiem do laptopa który leżał obok mnie.
- Powinieneś pojechać do biura.
- Co się dzieje?
- Kati została pobita - szepnął i usiadł po mojej prawej stronie.
- Ale Rose śpi.
- Zostanę z nią i wszystko jej wyjaśnię. Zrozumie.
Kiwnąłem tylko głową i delikatnie podniosłem dziewczynę a Liam wsunął się na moje miejsce by zastąpić moje ciało. Bezgłośnie się z nim pożegnałem i cmoknąłem dziewczynę w czoło, szybko zerknąłem na spokojnie śpiące maluszki.
Jak tylko wyszedłem ze szpitala poczułem na sobie zimne krople deszczu, po raz kolejny padało ale nie dziwiło mnie to, w końcu było to codziennością bardziej zdziwiło by mnie słońce. Szybko przemierzyłem parking, wsiadłem do suchego i ciepłego samochodu i włączyłem ulubioną piosenkę, odpaliłem silnik i spokojnie włączyłem się do ruchu. Po kilku minutach byłem na miejscu, blondynka siedziała na wielkiej czarnej sofie w moim lofcie.
- Kati? - powiedziałem zdziwiony widząc stan dziewczyny.
- Hej, nie musiałeś przyjeżdżać.
- Musiałem. Jesteś moją pracownicą. Co ci się stało?
- Nic takiego. No wiesz, impreza tych nadętych dupków - mówiła, zakładałem że opowiada o imprezie którą zorganizowałem w jednym z naszych klubów. Jak się okazało gdy wypili po kilka drinków zaczęli sie dostawiać do dziewczyn z obsługi, nie zaprzeczam zawsze zatrudnialiśmy tylko ładne dziewczyny co skutkowało tym że mieliśmy mnóstwo napalonych palantów ale nigdy wcześniej nie widziałem w tak okropnym stanie jednej z dziewczyn pracujących dla mnie.
- Który to?
- Filip się tym zajął, Liam świetnie sobie radzi jako twój zastępca. Nie musiał cię tu ściągać - zaśmiała się przy okazji krzywiąc z bólu.
- Wezwał lekarza?
- Tak powinien tu za chwile być.
Podczas czekania na lekarze, oczywiste jest to że wszyscy nasi pracownicy mieli zabezpieczenie i opłacone wszelkie składki po prostu wolałem mieć "swoich" lekarzy niż ufać szpitalom, załatwiłem kilka spraw na miejscu. Jak się okazało Kati nic strasznego nie dolegało, będzie miała kilka siniaków ale nic jej nie złamał. Szczerze powiedziawszy miał szczęście że tylko na tym się skończyło bo gdyby było coś więcej to on by z tego żywy nie wyszedł. To prestiżowy klub, do którego wejście słono kosztuje a on od tak po alkoholu bije moją pracownice.
Gdy załatwiłem wszystkie sprawy papierkowe z Kati i dałem jej urlop do końca tygodnia, poszedłem do kuchni zrobić sobie herbatę, z kubkiem w ręce wróciłem na czarną kanapę na której nie tak dawno siedziała dziewczyna i zacząłem pracować. Po kilku godzinach usłyszałam trzask drzwi co sprawiło że podniosłem głowę znad laptopa.
- Hej - po raz pierwszy od dawna usłyszałem jej wesoły głos.
- Rose? - nie kryłem zdziwienia, ono się wręcz malowało na mojej twarzy.
- Przeszkadzam? Jeśli tak to wyjdę - powiedziała siadając na oparciu sofy.
- Nie skąd kochanie, po prostu byłaś w szpitalu. Od jakichś dwóch miesięcy nie dało się ciebie stamtąd wyciągnąć.
- No... Tak - powiedziała ześlizgując się na siedzenie i opierając o mnie - ale Gemme jutro wypisują więc nie ma sensu bym tam dalej siedziała. Poza tym jest już ósma i trochę zgłodniałam.
- Gemmę? - czyżby w końcu wybrała imię dla dziewczynki.
- No... Trochę gadałam z Liam'em, Eli i Soph i pomyślałam że jeśli nie będziesz miał nic przeciwko to nazwiemy ją Gemma.
- Oczywiście że nie mam nic przeciwko. To bardzo ładne imię - uśmiechnąłem się i cmoknąłem ją w nos, chwyciłem kubek ale gdy próbowałem się napić uświadomiłem sobie że nie ma już w nim nic.
- Pracuj dalej ja zrobię szybko coś do jedzenia a potem pojedziemy do domu, bo jak widzę masz jeszcze trochę pracy - zaśmiała się widząc stertę papierów wokół mnie.
- Ja tu chyba dziś na noc zostanę, musze z tym zrobić porządek przed końcem miesiąca.
- To ja też zostanę. Pomogę ci - powiedziała i zniknęła za kolumną oddzielającą salon w którym zawzięcie pracowałem od kilku godzin nad wszelkiego rodzaju fakturami, dokumentami i wszystkim z czym wiązały się moje działalności od aneksu kuchennego. Po pół godzinie wróciła z różnego rodzaju sushi i sosami do niego jak sądziłem nie przyrządziła tego sama, bo choć była świetną kucharką lodówka która tam stałą na pewno nie miała tylu składników. Usiadła na przeciw mnie, przed ogromnym stołem, na wielkiej poduszce która zastępowała puf, i raz za czas zajadając przysmaki pomogła mi robić porządek w dokumentach.
Gdy skończyliśmy zaczynało już świtać.

________________________________________
10 komów = NEXT
Mam nadzieję że się wam podoba :P
Ciekawi jak będą się toczyć ich losy z dwójką dzieci?

7 komentarzy:

  1. Rozdział jest fajny zresztą jak zwykle... Mam nadzieję że z dziećmi wszystko okej. Nie przejmuj się brakiem weny bo jestem w 100% pewna że szybko powróci. :D A co do rozdziałów to są zajebiste i strasznie mi się podoba to że dodajesz je tak szybko ( co mnie bardzo cieszy xD ) Życzę miłego pisania i szybkiego powrotu weny z nowymi pomysłami. \( ö )/
    -Biała xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :) Bardzo się ciesze że rozdziały są tak szybko :D
    życze weny :) /oliwiaxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Yeah! Wiedziałam, że będzie Gemma :D <3

    OdpowiedzUsuń
  4. cudownie że dziewczynka to Gemma

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały. Jestem pewna, że wena wróci.

    OdpowiedzUsuń