środa, 19 marca 2014

Rozdział 18




*** Rose ***


Kiedy byliśmy już na dole, w kuchni zgromadzili się już wszyscy. Zayn, Liam, Niall i Louis siedzieli przy stole, a dziewczyny z gangu niepewnie stały obok nich.

- Ej, siadajcie, nie macie się czego bać - powiedziałam, wchodząc do kuchni

- A może mają ? - zapytał Liam, patrząc na mnie złowrogo

- Nie, bo ich obronię - warknęłam

- W takim stanie na pewno - mruknął jeszcze Liam

- Co mówiłeś Liam ? - podeszłam do chłopaka - powiedz jeszcze słowo a coś Ci zrobię

- Ha ha ha - zaśmiał się - nic mi nie zrobisz

- Zakład ?

- Skarbie uspokój się - loczek podszedł do mnie i chwycił mnie od tyłu. Wzdrygnęłam się i nie chcąc aby wyczuł wystający już lekko brzuch, odsunęłam się

- Dobrze Harry - szepnęłam - ale wiedz, że robię to tylko dla Ciebie - podeszłam do ostatniego już wolnego miejsca i usiadłam. Niall podał mi kilka naleśników, ale jakoś nie miałam ochoty jeść. Zjadłam je tylko dlatego, żeby nie zrobić przykrości blondynowi.

Po skończonym posiłku wszyscy gdzieś poszli, w kuchni zostałam tylko ja i Niall.

- No to teraz czas na sprzątanie - uśmiechnęłam się

- No tak - jęknął cicho

- Nie lubisz sprzątać, prawda ?

- Nie bardzo..

- To idź a ja sama to zrobię

- Nie, nie. Ty jadłaś a ja nie, więc to ja posprzątam

- Nie no spoko - zaśmiałam się - skoro nie lubisz sprzątać to idź, ja sobie poradzę

- Jesteś pewna ?

- Tak Niall

- No skoro tak mówisz.. Ale w razie czego od razu wołaj

- Okey Niall - znów się zaśmiałam. Ten chłopak jest bardzo śmieszny, można by powiedzieć, że bardzo zabawny

- No to.. Ja będę u siebie - chłopak wyszedł a ja zaczęłam sprzątać po posiłku.


***


- Dzień dobry, gdzie mogę znaleść pannę Rose Black ? - usłyszałam męski głos dobiegający z drzwi do kuchni. Odwróciłam się i zobaczyłam listonosza

- O dzień dobry - uśmiechnęłam się, wycierając ostatni już talerz i podchodząc do listonosza - a co jest do mnie ?

- Pani Black ?

- Tak

- Chwileczkę.. - chłopak otworzył torbę i zaczął przeszukiwać jej zawartość. Po chwili wyciągnął dużą, białą kopertę. - o, to jest dla pani

- Co to ? - wzięłam kopertę do ręki

- Jakiś list ze szpitala - chłopak uśmiechnął się - tylko tyle wiem

- Yhm..

- Miłego dnia ! - listonosz wyszedł, a ja pobiegłam na górę, aby sprawdzić zawartość koperty.

Z szybko bijącym sercem usiadłam na łóżku i trzęsącymi się rękoma powoli otworzyłam list. Zaczęłam czytać









19.03.2010 , Londyn


Uprzejmie informujemy, że dostaliśmy już wyniki pani badań. Po przeanalizowaniu ich jesteśmy już pewni, że jest pani w 3 tygodniu ciąży. Proszę zgłosić się do nas za tydzień.


Dziękujemy i gratulacje !






- '' Nie ! Kurwa nie ! To nie możliwe !! Przecież Harry mnie zabije ! '' - myślałam - już po mnie .. - szepnęłam do siebie, a po moim policzku powoli zaczęły płynąć łzy. Harry mnie zabije jeśli dowie się, że to nie jego dziecko. Jeśli powiem mu, że dziecko jest Liama, nie uwierzy mi.. Może uda mi się na razie jakoś to ukryć..


Z rosnącą furią wstałam z łóżka i podeszłam do szuflady. Otworzyłam tą, gdzie znajdują się wszystkie leki i pomiąwszy kartkę, wrzuciłam ją tam po czym wyciągnęłam pudełeczko z tabletkami i wróciłam na łóżko. Wsypałam na rękę od razu 3 i popijając wodą, połknęłam. Przynajmniej zasnę chociaż na chwilę.. Może lepiej się poczuje ?






*** Harry ***






- Roose.. - szepnąłem do ucha śpiącej Rose - skarbie obudź się


- Harry ? Która godzina ?


- Niedługo północ


- Harry - jęk dziewczyny bardzo mnie rozśmieszył - chodź spać


- Nie chcę spać skarbie - zamruczałem jej do ucha - mam ochotę na Ciebie


- Harry daj spokój, jestem zmęczona


- Czym Rose ?


- Wszystkim. Idź spać


- Jak chcesz - mruknąłem. Ściągnąłem spodnie, koszulkę i położyłem się na łóżku. Po chwili już spałem.






*** Ranek ***






W nocy ciągle wymiotowałam, dlatego w ogóle nie spałam tej nocy. Rankiem dopiero przysnęłam, ale obudził mnie loczek. No tak, mogłam się tego spodziewać.


- Rose, skarbie wstawaj już


- Harry proszę odpuść.. - jęknęłam, patrząc na chłopaka. Po jego minie zauważyłam, że bardzo się zaniepokoił


- Rose, co się dzieje ?


- Źle się czuje..


- Ale co dokładnie ?


- Po prostu źle się czuje Harry - zakryłam się kołdrą, próbując zasnąć, jednak Harry mi to uniemożliwiał


- Rose powiedź mi co Ci jest - Harry odkrył mnie i pomógł wstać - proszę, powiedz mi


- Trochę boli mnie głowa..


- I ?
- I brzuch


- Tyle ?


- Tak Harry - westchnęłam. Nie chciałam martwić loczka więc postanowiłam, że trochę skłamie. Mam nadzieję, że dobrze robię..


- No dobrze, zaraz przyniosę Ci jakieś leki - uśmiechnął się i wstał. Dopiero kiedy wyszedł uświadomiłam sobie, że Harry właśnie idzie do szuflady, gdzie zostawiłam kartę ze szpitala !


- Harry poczekaj !!! - próbowałam się podnieść, ale bez rezultatu - Hazz proszę czekaj !!


- Zaraz Ci przyniosę ! - krzyknał


- Nie trzeba ! - w końcu wstałam i chwiejnie ruszyłam w ślad za chłopakiem - poczekaj !!!






*** Harry ***






- Kto tu kurwa wrzucił jakieś śmieci!? - usłyszałam głos chłopaka, który właśnie otworzył szafkę. Osunęłam się po ścianie na podłogę. - Rose?! Nic Ci nie jest?! - jęknął loczek, trzymający w ręce kartkę i leki.


- Nie... Ja - zaczęłam i z przerażeniem zerkałam na kartkę. Chłopak podniósł mnie i zaniósł do łóżka. Podał mi leki i wodę. Po czym usiadł w fotelu i zaczął czytać kartkę z szafki.


- Co to kurwa jest?! Rose! - z jego oczu aż buzowała złość...


- Ja.... Ja.... - bałam się go, widziałam już ten błysk w oku. To nie był Harry, może ciało tak ale to było to jego oblicze, którego działań nie pamiętał. Ja widziałam je



tylko raz, tego pierwszego razu w tamtym domu. - Harry.... - zaczęłam spokojnie


- Rose! Zdradziłaś mnie!!! Ty.... Zdradziłaś mnie!!!! - wrzeszczał, uderzył pięścią w szafkę.


- Hazz - zaczęłam jeszcze raz - proszę cię.


- Ty...! Ja cię kocham a ty mi!!! - tym razem jego pięść uderzyła we mnie, nie wzdrygnęłam się, ciągle próbowałam go uspokoić. - Zamknij się! Nienawidzę cię!!! - krzyknął loczek i walnął mnie w twarz, jeden, drugi potem trzeci raz...


- Harry - ciągle byłam spokojna, niestety on dużo mniej.więc wymierzył we mnie kolejny raz, po raz kolejny w policzek. Zapiekło a po policzku pociekła pojedyncza łza.


- Tak płacz! Tak jak ja płaczę! Jak mogłaś! - uderzył mnie po raz kolejny...






***






''Nie rób tego! Ona jest w ciąży! To było jak z tobą nie była" - powtarzałem sobie w duszy. Ale mimo to mierzyłem w nią kolejne ciosy. Po twarzy, na razie tylko po twarzy.


- Harry... - to nie tak jak myślisz - szeptała, a ja za każde jej słowo biłem ją po raz kolejny. "Z tym gnojkiem, swoim szefem! Jak mogłaś!? Rose!?! Ja cię kocham?! Jak mogłaś?!" - te pytania kłębiły się w mojej głowie. Walnąłem po raz kolejny tym razem trafiłem w brzuch. Nie próbowała go bronić..


- Hazz - płakała a ja walnąłem jeszcze kilka razy. W twarz, klatkę i w brzuch. - Hazz - jej powieki zamykały się a ja myślałem że robi to dlatego by nie widzieć mojej agresji... Jednak to mnie nie powstrzymało... Kopnęłem ją w brzuch kilka razy "Harry! Uspokój się! Ona cię kocha! Możecie to dziecko razem wychować!!!" - krzyczałem na siebie w duchu. - To Liam - wypowiedziały jej wargi, nie na głos lecz szeptem... Ja nie zwróciłem na to uwagi. Walnąłem ją jeszcze raz, nie zauważyłem nawet kiedy ktoś wszedł do pokoju.


- Harry! - krzyknęła Sop i odciągnęła mnie od dziewczyny - Zayn, Pezz wezwijcie pogotowię! Już! Coś ty zrobił! Ona jest w ciąży!!!


- Wiem, ale nie ze mną! Ze mną wtedy nie była!! Jest w ciąży z tym szefunciem! - powiedziałem i upadłem na podłogę...






***Sophie***






Nie wiem jak to się stało że coś kazało mi iść do tego pokoju, ale gdyby nie ja Rose leżała by martwa. Tak odebrała mi posadkę i tak zasłabła gdy walczyła. Ale pokazała temperament i zrozumiałam że pasuje tam gdzie trafiła.


- Nie wiem który to tydzień - odpowiedziałam lekarzowi, stojąc przed salą Rose.


- Trzeci, może czwarty - szepnęła zapłakana Pezz trzymając jakieś papiery w ręce, które podała lekarzowi. Harry dostał kroplówkę a teraz siedział cały zapłakany u Rose. Ciągle powtarzał że już z nią nie może być, ale jednak nie umiał tak po prostu odejść.


- A kto ją pobił? Musimy zawiadomić policję - zapytał lekarz. Nie chciałam, to może zrobić wyłącznie Rose.


- Nie wiemy - odparłam spokojnie. - Przepraszam czy możemy iść do przyjaciółki?


- Tak, proszę. Ale nie obudzi się jeszcze przez kilka godzin. Ciąża... Ciąża pani Black jest zagrożona i jedno z nich może umrzeć - odparł lekarz i odszedł.


______________________________________________________________________________

Uhuhuh nowy rozdział ! ^^ Wiem, że czekacie więc proszę ;3 Mam nadzieję, że się podoba, bo mi bardzo ! ( O dziwo o.O ) Liczę na wasze opinie ;p

Czytasz = skomentuj

8 komentarzy:

  1. Wiedzialam, że tak zareaguje :D
    Super wychodzą ci te rozdzialy *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Neeeeeext <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha co za kurwa z ciebie jest!!! Pisac nie umiesz podajesz sie tylko na posmiewisko i nic wiecej!! Hahahahhahahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzwika, suka, pizda, kurwa, to z ciebie.

      Usuń
  4. Superr pisz dalej i nieprzejmuj się tym gnojkiem nad moim komentarzem ;) :** <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wytrzymam! Next ;*.

    OdpowiedzUsuń