niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 20




Przepraszam, że dodajemy dopiero teraz, ale byłam w szpitalu i nie miałam jak ;c

Mam nadzieję, że wybaczycie <3







***Harry ***




Rose siedziała na kanapie otulona kocem. Ja usiadłem po jej prawej stronie a ona leżała głową na moich kolanach. Sop siedziała z jej drugiej strony a Rose miała na niej swoje nogi.

- Wiecie co? – do pokoju wbiegła Pezz – Rose! – krzyknęła na widok brunetki.

- Ciii... Daj jej odpocząć – skarciłem ją.

- Nie śpię – zaśmiała się podnosząc głowę – co się dzieje Pezz?

- No bo wiecie ten Josh, ten co ma kilku chłopaków i razem napadają na te dzieciaczki – jej wypowiedź była nieskładniowa ale jednak wszyscy wiedzieliśmy o kogo chodzi – no właśnie to oni pobili Paula – w tym momencie do domu wszedł Paul, z ręką w bandażach i kilkoma zadrapaniami na twarzy.

- Nic ci nie jest? – Rose usiadła, chciała wstać ale jej nie pozwoliłem.

- Nic mi nie będzie, nie martw się... Nie powinnaś się teraz denerwować.

- Czy już wszyscy wiedzą?! – jęknęła i wyszła z pokoju. Znalazłem ją w sypialni, leżała na łóżku i czytała książkę przy małej lampce.

- Co się dzieje?

- Nic, po prostu nie sądziłam że wszyscy będą wiedzieć... Nie powiedziałeś mi że wiedzą.

- Wiedzą że jesteś w ciąży ale nikt nie wie że nie ze mną, no poza Liam’em, Pezz, Sop i Zayn’em któremu wygadała się różowa – usiadłem na brzegu łóżka i popatrzyłem na nią.




*** Rose ***




Siedziałam na łóżku i czytałam książkę, Harry siedział obok mnie bacznie obserwując każdy mój najmniejszy ruch. Ja pomimo wzroku wędrującego po kartce nie umiałam się skupić na czytanym tekście ciągle myślałam o tych kieszonkowcach. Gdy żyła moja mama to zajmowała się właśnie tym – pomaganiem słabszym a ja... Ja nie miałam siły, uciekałam od swojego życia a teraz... Teraz miałam jednak szansę to wszystko naprawić. - Muszę coś z tym zrobić.

- Z czym? – zdziwił się loczek.

- Z tymi kieszonkowcami – zaśmiałam się.

- Nie ma mowy! Leżysz w łóżku! Nie chce by coś wam się stało – zbliżył się do mojego brzucha i mnie pocałował.

- Ale Harry.. Nic mi nie będzie

- Nie obchodzi mnie to ! - warknął - zostajecie w domu !

- Nie możesz mi zabronić wychodzić !

- Nie mogę ?!

- Nie !

- Więc patrz ! - loczek wstał i podszedł do drzwi - masz szlaban ! Nie wychodzisz z domu do odwołania !

- Nie..Nie możesz !

- No to spójrz ! - chłopak wyszedł, a po chwili usłyszałam, że zamknął drzwi na klucz. Wściekła położyłam się na poduszki

- NIENAWIDZĘ CIĘ !!! - wrzasnęłam - NIENAWIDZĘ !!!







*** Następnego dnia ***




Obudził mnie dzwięk otwieranych drzwi. Wiedziałam kto to może być, więc nie poruszyłam się. Po chwili chłopak wszedł do środka i usiadł na łóżku.

- Rose.. - powiedział - nie udawaj, że śpisz bo wiem, że tak nie jest - westchnął

- I co z tego ? - spojrzałam na niego - nienawidzę Cię.

- Dlaczego ?

- Bo nie chcesz mnie stąd wypuścić !

- Ej, nie denerwuj się - chłopak podszedł jeszcze bliżej - po prostu nie chcę, aby stało Ci się coś złego.

- Nic mi się nie stanie ! - wrzasnęłam - powiedz lepiej, że nie martwisz się o mnie tylko o dzieci !

- Wcale tak nie jest ! - Harry uniósł rękę, ale szybko ją opuścił - Rose ja chcę, żebyś mi zaufała

- Dzieci też będziesz bił ?!

- Nie ! Nigdy więcej was nie uderzę !

- Taa - mruknęłam - wyjdź stąd

- Dlaczego?

- Bo nie chce Cię widzieć ! - wrzasnęłam i rzuciłam w chłopaka poduszką - wynoś się !!!

- Dobra, ale się uspokój - Harry spojrzał na mnie i bez słowa wyszedł.

- Nienawidzę Cię - szepnęłam do siebie, a po moim policzku spłynęły łzy


___________________________________________________________________________


No hej ! Steskniłam się za wami ;c ale już jestem i obiecuje nadrobić wszystko :)

Rozdział krótki, ale to bedzie kara, za nie branie udziału w konkursie.

Bardzo mi przykro, że nikt nie bierze udziału w konkursie :/ .


Czytasz = KOMENTUJESZ




Zapraszam do wchodzenia na bloga : http://dirtylove-harrystyles.blogspot.com/

4 komentarze: