środa, 19 marca 2014

Rozdział 17


- Rose! Co ci się stało?! – zapytała przerażona Sop, to dziwne było widzieć strach w jej oczach.

- Ja... Ja... Nie powiecie nikomu? – kiwnęły głową więc odważyłam się im powiedzieć – jestem w ciąży, a przez... Nieważne, po prostu może wyjść tak że to będzie zagrożona ciąża... Powiedzcie mi że on przeżyje!
- Rose... Ja... – zaczęła Sop.
- Proszę, on nie może mnie opuścić – po moim policzku popłynęły pojedyncze łzy.
- Rose, spokojnie... On cię bardzo kochał – Pezz mocno mnie przytuliła ale ja nie dopuszczałam do siebie myśli że on mógł dać się zabić. W końcu, ja miałam siłę by pokonać TinTina on też ją musiał mieć.
- Sop... – nie mówiłam nic więcej, ona wiedziała już że chce by powiedziała „On będzie żył”
- Rose... Ja nie wiem – powiedziała dziewczyna i mnie przytuliła.
- I po co mi to było?! Po jakiego chuja chciałam zmieniać świat sama! Mogłam... Mogłam...
- Rose! To nie twoja wina. On. On sam się poddał.
- To nie w jego stylu, wiem że znam go krótko ale.
- Rose, on cię kochał. Zrobiłby dla ciebie wszystko – dziewczyny mówiły tak jak gdyby wiedziały że on nie żyje. Jednak ja wierzyłam. Musiał żyć. Dla mnie!
Dziewczyny posadziły mnie na ławeczce przed klubem i podały wodę, nie mogłam usiedzieć w miejscu, chciałam wejść do środka i zobaczyć co z moim ukochanym. Nagle usłyszałam karetkę w moich oczach pojawiła się lawina łez, nie umiałam ich powstrzymać, stróżką pociekły po moim policzku. Pezz mocno mnie przytuliła. Sop kucnęła przede mną i próbowała mnie uspokoić. Jednak ja już nie chciałam żyć. Nie teraz gdy wiedziałam że Harry jest ranny, gdy jechała po niego karetka. Gdy umierał!
- Dajcie mi go zobaczyć, proszę. Jeśli to ma być ostatni raz...
- Nie! Nie możes go widzieć! Ty jesteś w ciaży! – krzyknęła Sop po czym zakryła sobie usta i sprawdziła czy nikt tego nie słyszał. Na szczęście w pobliżu nikogo nie było.
- Sop! – skarciła ją Pezz a ja mimo ogromnego smutku lekko się uśmiechnęłam. 


Karetka była już bardzo blisko jednak minęła nas i pojechała dalej. Czyli to nikt od nas. Nikto od nas nie wezwał pogotowia. Ale dlaczego skoro mój Harry nie żyje?  Po policzkach spływało coraz więcej łez a dziewczyny mnie nie puszczały.

*** 



- Rose, uspokój się ! - usłyszałam ściszony szept Louisa - Rose ! - H-h-harry !! - płakałam, instyktownie wtulając się w ramię chłopaka - Ale on żyje Rose.. - N-nie żyje.. Przecież T-tin Tin.. - To Tin Tin nie żyje, a nie on Rose - K-kłamiesz - Nie. Harry ! - krzyknął Louis - podejdź tu i uspokój w koncu Rose ! - H-harry nie żyje - szepnęłam do siebie i zemdlałam. *** Harry *** Po tym jak Niall strzelił do Tin Tina, ten od razu umarł. I świetnie. Przynajmniej nie muszę znosić jego krzywej mordy. Usłyszałem krzyk mojej Rose, a potem wołania Louisa. Odwróciłem się w tamtą stronę. - Co jest ? - zapytałem wstając - Rose zemdlała - powiedział Louis - możesz to załatwić ? - Tak. Jasne, już idę - podszedłem do Louisa i uklęknąłem obok - Niall, Zayn, Liam ! Wynieście stąd ciało tego głupka ! - Jasne Hazz - zawołali równocześnie Liam, Zayn i Niall i wyszli, ciągnąc za sobą ciało Tin Tina. - Co z Rose ? - Nie wiem. Pewnie zemdlała z emocji, ale lepiej jak wrócimy już do domu - Masz rację Lou. Wracajmy - przytaknąłem - Bierzesz ją czy ja mam wziąść ? - Ja - delikatnie wziąłem Rose na ręce i wstałem. Kiedy Louis również wstał, powoli ruszyliśmy. Niedługo potem byliśmy już w drodze do domu. - Hazz wiedziałeś o tym, że Rose powinna już nie żyć ? - zapytała cicho Sophia - O czym Ty mówisz ? - zapytałem - No.. Ten facet.. On bardzo sie zdziwił na widok Rose a potem powiedział, że ona przecież nie żyje - odpowiedziała - Więc kłamał, bo żyje - warknąłem - No tak, ale nie uważasz, że to dziwne ? - Dlaczego ? - Po co ten cały Tin Tin miałby mówić coś takiego, jeśli to było by kłamstwo ? - Nie wiem Sop, ale wiem, że to kłamstwo. - Skąd wiesz ? - Po prostu wiem - dalsza droga do domu minęła w milczeniu. Już nikt się nie odezwał, przynajmniej nie głośno. To był ciężki dzień i mam nadzieję, że Rose nic nie jest.. *** - Hazz.. Hazz pobudka - lekkie szturchanie natychmiast przywróciło mnie do świata żywych. No tak, widać musiałem zasnąć - Już jesteśmy ? - ziewnąłem - Tak, a Ty chyba jesteś zmęczony - powiedziała Pezz - No może trochę, ale teraz ważna jest dla mnie Rose - Może ja się nią zajmę, a Ty się trochę prześpisz ? - Nie. Zaniosę ją do pokoju - Ale Hazz.. - Powiedziałem ZANIOSĘ i bez gadania Pezz. - warknąłem, powoli wychodząc z samochodu. Dziewczyna bez słowa odwróciła się i ruszyła przodem. - Nie musiałeś się tak wściekać - mruknęła, stając przed drzwiami - ja tylko się martwie - Wiem, że się martwisz - powiedziałem - ale ja teraz mam coś innego na głowie - Dlaczego Ty się nią tak przejmujesz ? - Pezz odwróciła się do mnie - czy ona chociaż raz była przy Tobie jak byłeś chory ? - Nie, ale ona jest tu od niedawna. - I co z tego ? - prychnęła Pezz - skoro kocha, to powinna się zainteresować - Nie twój interes Pezz - warknąłem - zajmij sie lepiej swoim chłopakiem - Akurat tak się składa, że Zayn sie mną opiekuje - Akurat tak się składa, że ja wiem o Tobie coś, czego nie wie Zayn - zaśmiałem się - i lepiej dla Ciebie, żeby się nie dowiedział - Co..Co ? - Pezz była w szoku. Dziwne, że tą dziewczynę można jeszcze jakoś zaskoczyć - o czym Ty mówisz ?! - Wy planujecie ślub prawda ? - No tak.. - Więc głupio by było, gdyby Zayn dowiedział się, że jego narzeczona jest z nim tylko dlatego, bo ma dużo kasy - T-to nie prawda ! - Ja jednak wiem swoje - Zayn Ci nie uwierzy ! - Uwierzy. Jestem jego kumplem od dziecka, a Ciebie poznał niedawno. Jak myślisz, komu uwierzy ? - T-ty.. - dziewczyna chciała mnie spoliczkować, ale wyprzedziłem ją - Jeszcze raz spróbuj podnieść na mnie rękę a powiem mu wszystko - warknąłem i wszedłem do środka. Od progu wyczułem naleśniki. Ktoś chyba wie, że jestem bardzo głodny. Skierowałem sie do kuchni i stanąłem w drzwiach - Niall, od kiedy Ty gotujesz ? - zdziwiłem się - Od kiedy nikt nie chce mi zrobić coś do jedzenia - warknął blondyn - Dobra, sorry, że zapytałem - mruknąłem i odwróciłem się, aby pójść do swojego pokoju. Wszedłem do środka i od razu położyłem Rose na łóżku. Tak słodko spała.. Żal mi jej budzić, więc zostawie ją aby się wyspała. Miałem wychodzić, kiedy usłyszałem cichy szept Rose - N-nie idź.. - Rose.. - odetchnąłem z ulgą - nic Ci nie jest ? - Mi nie, a Tobie ? - zapytała cicho - Mi nic - podszedłem do łóżka i usiadłem obok Rose - jak sie czujesz ? - Do-dobrze.. - wiedziałem, że kłamie ale nie chciałem wnikać w szczegóły - a Ty ? - W sumie ok. Jestes głodna ? - Nawet nie wiesz jak bardzo - zachichotała Rose - Więc chodź na dół, Niall zrobił naleśniki - Ooo.. Ja kocham naleśniki ! - krzyknęła Rose - Harry.. - Słucham skarbie ? - Jeśli dowiedziałbyś się czegoś.. Zostawiłbyś mnie ? - w oczsch dziewczyny widziałem smutek. Ogromny smutek - Nie, nigdy Cię nie zostawię. Kocham Cię i jesteś moja - Na-naprawdę ? - Tak. Przysięgam - delikatnie dotknąłem policzka Rose a potem pocałowałem ją. Odwzajemniła pocałunek. *** Rose *** Czyli Harry obiecał, że mnie nie zostawi. Ale boje się, że zmieni zdanie, kiedy się dowie o ciąży.. To już chyba 3 tydzień, a ja coraz gorzej się czuje.. Najgorsze jest to, że niedługo mają przyjść wyniki, więc Hazz nie może ich zobaczyć. Liam pewnie bedzie próbował przeciągnąć loczka na swoją stronę ale ja zrobię wszystko, aby do tego nie dopuścić. Całowaliśmy się już dłuższą chwilę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Zignorowałam je - Emm.. - ciche chrząknięcie - Rose, mogę na chwilę ? - Sophia ? - zdziwiłam się, odsuwając sie troszkę od loczka - co się stało ? - Nic tylko.. Tylko ja.. Zanczy ja, Pezz i dziewczyny jesteśmy z Ciebie dumne - No co Ty.. - Naprawdę Rose - dziewczyna podeszła bliżej - teraz już wiem, że to Ty jesteś najlepszą szefową gangu. Przepraszam Rose. Przepraszam za wszystko - Nie przepraszaj - w moich oczach pojawiły się łzy, wstałam i mocno przytuliłam Sop - dziękuję, że mi pomogłaś - Cała przyjemność po mojej stronie - dziewczyna się zaśmiała - No tak.. - Skarbie, chodźmy na dół, bo Niall zje wszystkie naleśniki - zaśmiał się Harry - Ok, może pójdziesz z nami ? - zapytałam Sop - W sumie.. Czemu nie - Sophia uśmiechnęła się i wyszła przodem. Harry wziął mnie za rękę i razem ruszyliśmy. Czuję, że moje życie zmieniło się o 180 stopni.. I chyba zyskałam nową znajomą.
__________________________________________________________________

Kolejny rozdział, pisany wspólnie z Dona <3 Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze i wyświetlenia, jesteście wielcy i oby tak dalej !
Czytasz = skomentuj

10 komentarzy:

  1. świetny <3
    mam prośbę, czy mogłabyś proszę wejść an mojego bloga i skomentować?? pliss
    http://iloveyouorhate.blogspot.com/
    z góry dziękuję i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jezu jak ja cie nienawidze jesteś taka super pomysłowa że cie nienawidze *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. A z cb suka, dziwka, pizda, idiotka:) Pozdro XD

      Usuń
    2. Ty sama jesteś szmata,z anonimowwgo piszą ludzie którzy się boją

      Usuń
  4. hhuheuheheeuhue ale ja jestem złaa aż dodam ci koma na kolejny rozdział :) huehuehue

    OdpowiedzUsuń
  5. Next ! ♥ jesteś świetna :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybko piszcie nexta dziewczyny xD
    Daria

    OdpowiedzUsuń