środa, 5 marca 2014

Rozdział 3.

- Spokój ! - wrzasnąłem na biegających ludzi - powiedziałem spokój, albo zacznę strzelać! - tym razem podziałało. Wszyscy zwrócili się twarzami do mnie. - Gdzie jest szef całej imprezy ?
- N-nie ma g-go - szepnęła ta sama dziewczyna, która przedtem zabrała głos.
- A gdzie jest ?
- N-nie wiem.. Powiedział, że wychodzi i wróci za kilka godzin.
- Hmm... W takim razie od teraz ja jestem szefem tej imprezy - zaśmiałem się - macie się bawić jak gdyby mnie tu nie było - ludzie w dalszym ciągu stali i gapili się na mnie - słyszeliście kurwa?! Bawić się!
- H-harry...
- Co?
- Broń... Czy mógłbyś ją schować?
- Ahahah - zaśmiałem się, celując do dziewczyny - nie ma mowy mała.
- P-proszę..
- Powiedziałem nie. Wiesz co? Podobasz mi się. Podejdź.
- Nie - dziewczyna pokręciła szybko głową, a ja zawarczałem.
- Powiedziałem coś!
- Nie.. Nie podejdę do Ciebie - szepnęła
- Bo?
- Boje się Ciebie i mam chłopaka
- Nic Ci nie zrobię, jeśli przyjdziesz. Jeśli nie.. - kiwnąłem głową na Niall'a. Kumpel złapał stojącą blisko niego dziewczynę i lekko przydusił - ona zginie.
- Samanta! - krzyknęła dziewczyna, rzucając się w stronę trzymanej przez Niall'a, ale złapałem ją i uwięziłem w swoim uścisku - puszczaj mnie!
- Nie ma takiej opcji skarbie - szepnąłem jej do ucha - my idziemy, a wy kurwa macie sie bawić! - powiedziałem do reszty uczestników i razem z dziewczyną powoli opuściłem pomieszczenie. Nie znam tego domu, więc nie mam pojęcia gdzie iść, aby dotrzeć do jakiegoś pokoju. Mam zamiar się zabawić, i to bardzo. - wiesz, gdzie jest tu jakiś pokój ?
- N-nie
- Nie kłam - ścisnąłem ją bardziej - mów!
- M-musimy iść prosto
- No to prowadź, tylko bez żadnych sztuczek!
- D-dobrze Harry - dziewczyna prowadziła mnie prosto przez ciemny korytarz. Zauważyłem na jej szyi malinkę, ale nie spytałem kto jej to zrobił bo na stówę była to sprawka jej chłopaka. Dla mnie ważne jest w tej chwili, aby ją przelecieć i wrócić do Rose. - jesteśmy - oświadczyła i otworzyła drzwi.
- No proszę, ładnie się spisałaś - uśmiechnąłem się i siłą wepchnąłem dziewczynę do środka moi chłopcy przeszukiwali dom, Niall bawił się z Sam a ja z nią - a teraz mały numerek.
- Nie, proszę - jęknęła, kiedy popchnąłem ją na łóżko - zrobię co będziesz chciał !
- Naprawdę? - uniosłem brwi - wszystko?
- N-nie! Nie myśl o tym!
- Za późno mała - zaśmiałem się, podchodząc bliżej - nie uciekniesz mi.

*** Rose ***

Kiedy się obudziłam, wszędzie panowała ciemność. Kiedy już przyzwyczaiłam się do światła panującego w pomieszczeniu, usiadłam na łóżku. Gdzie ja jestem i co tu robię ? Nic nie pamiętam.. Powoli wstałam i podeszłam do okna, odsłaniając je. Na zewnątrz panował taki sam mrok jak tutaj. Czyli, że już jest noc. Więc ile ja spałam ?
- Muszę wracać do domu - mruknęłam do siebie i podeszłam do drzwi. Ku mojemu zdumieniu, owe drzwi były zamknięte! Czyli celowo tutaj jestem, ktoś po prostu mnie tu przetrzymuje ale nie wie z kim zadarł, chwila wie z nic nie wartą dziewczynką. Zaczęłam krzyczeć, ale moich uszu dobiegło echo powtarzające każde moje słowo. Cholera! Podeszłam do okna i delikatnie je otworzyłam. Na szczęście nie byłam na wysokim piętrze, więc spokojnie mogę skoczyć. Wszedłszy na parapet, usiadłam na nim, a potem delikatnie zsunęłam się z niego, upadając na świeżo skoszony trawnik. Teraz tylko muszę dowiedzieć się gdzie jestem i mogę wracać. Zaczęłam iść ulicą. Szłam już chyba kilkanaście minut, nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa, byłam zmęczona całym dniem pracy a teraz jeszcze to ale nadal nie wiedziałam gdzie jestem a raczej wmawiałam sobie że nie jestem tu gdzie jestem. W końcu zobaczyłam jakiegoś starca przechodzącego przez pasy. Podbiegłam do niego.
- Dzień... Znaczy dobry wieczór - poprawiłam - mogłabym mieć do pana pytanie?
- Nie mam przy sobie żadnych pieniędzy dziecko - a więc jednak tu byłam, jednak się upewnie.
- Nie, ja nie chcę pieniędzy - powiedziałam szybko - chciałam tylko wiedzieć gdzie jestem.
- To Ty nie wiesz ? - zapytał starzec.
- No właśnie nie - skłamałam.
- Jesteś w najgorszej części Londynu - odpowiedział szeptem a mnie przeszły dreszcze, więc jednak znowu tu trafiłam.
- W najgorszej części Londynu - powtórzyłam głucho...
- Tak i radzę Ci uciekaj stąd.
- Dlaczego? - zapytałam głupio.
- Tutaj jest bardzo niebezpiecznie dla dziewcząt - szepnął cicho, nerwowo rozglądając się.
- Dlaczego? - dopytywałam
- Kojarzysz Black Styles?
- Nie bardzo..
- To nic. Powiem Ci tylko, że nie powinno Cię tu być. Jeśli któryś z nich Cię tu zobaczy, już po Tobie
- Co pan ma na myśli ?
- Wezmą Cię do siebie i już nie uciekniesz. Tyle dziewcząt już porwali... Kiedyś prowadził ten gang pan Black - na to nazwisko przeszły mnie dreszcze.
- I wróciły?
- A jak myślisz?
- O kurcze..
- No właśnie. Naprawdę dobrze Ci radzę. Uciekaj stąd do swojego domu i zamknij się na cztery spusty
- Dobrze, tak zrobię. - uśmiechnęłam się - dziękuję panu.
- Nie ma za co mała - starzec uśmiechnął się i odszedł. Od kiedy to starsi ludzie mówią "mała" ? Dziwne.. Trochę dziwny z wyglądu, wcale nie przypomina dziadka tylko kogoś za niego przebranego. Może jeśli będę go śledzić, dowiem się prawdy.
Kiedy starzec prawie zniknął mi z oczu, ruszyłam biegiem za nim, cały czas utrzymując bezpieczną odległość. W końcu starzec zatrzymał się przed pięknym domem. Starzec wszedł do środka, a ja korzystając z okazji, że nie domknął drzwi, wślizgnęłam się za nim.
Kiedy byłam już w środku od razu zauważyłam, że coś jest nie w porządku. Ludzie na imprezie zamiast tańczyć, siedzieli skuleni pod ścianą, coś tam szeptając między sobą.
- Em cześć .. - zaczęłam - dlaczego nie tańczycie ?
- N-nie chcemy ... - odezwała się niska blondynka o dużych, błękitnych oczach ubrana w sukienkę koloru brązowego.
- Dlaczego nie? Przecież macie imprezę, trzeba się bawić - uśmiechnęłam się
- O-on tam jest... Wziął Kim na g-górę
- Na górę? Ale kto?
- H-harry - no nie wierzę.
- Harry ?
- T-tak
- Harry Styles ? - dopytywałam
- T-tak, znasz go ?
- Ta - mruknęłam, podchodząc do dziewczyny - uciekajcie stąd, tu jest niebezpiecznie
- N-nie możemy..
- Dlaczego ?
- On n-nas zabije
- Nic wam nie zrobi - pomogłam wstać dziewczynie a potem reszcie - spróbuję go zagadać, a wy uciekajcie
- Ale Kim.
- Uratuję ją - obiecałam - możesz mi zaufać.
- No dobrze A tak w ogóle jestem Sam, a Ty ? - wszyscy oprócz Sam, która miała kilka siniaków czekali przy drzwiach
- Rose. Jestem Rose Black - uśmiechnęłam się, podając dziewczynie dłoń - miło Cię poznać Sam, ale teraz już idźcie.
- Dobrze. Jeśli kiedyś się zobaczymy, będzie mi bardzo miło.
- Nawzajem - patrzyłam, jak Sam i reszta uczestników znika za drzwiami. Zostałam sam na sam z Harry'm i tą dziewczyną. To może być ostatni dzień w moim życiu biorąc pod uwagę fakt, że chłopak jest uzbrojony. Obiecałam tej dziewczynie że uratuje Kim, więc muszę to zrobić. Powoli weszłam na schody, prowadzące na górę. Na szczęście na razie nikogo nie spotkałam. Pytanie tylko, czy na pewno wiem co robię ? Byłam już na górze, kiedy silna para rąk chwyciła mnie od tyłu i zamknęła ręką moją buzie
- Uuu... Hazz się raczej nie ucieszy, że przyszłaś - usłyszałam cichy szept - nawet nie wiesz, jak bardzo
- Puszczaj mnie - udało mi się wyszeptać, ale chłopak ścisnął mnie jeszcze mocniej
- Nie ma mowy. Najpierw zaprowadzę Cię do Hazzy - ruszyliśmy. Zaczęłam się wyrywać, ale chłopak był o wiele silniejszy. W końcu dotarliśmy do drzwi, w które chłopak od razu zapukał. Usłyszawszy odpowiedź, wepchnął mnie do środka, ciągle trzymając. Już wiem, kogo tam zobaczę. Wątpię, żeby to był fajny widok.
Wszedłszy do środka, tak jak myślałam Harry był z inną dziewczyną, choć "byłam jego" no ale racja, to ja byłam jego a nie on mój. Nie powiem co robił, bo to chyba oczywiste. Chłopak, który mnie trzymał chrząknął cicho.
- Hazz, mam dla Ciebie specjalnego gościa.
- Kogo? - warknął Harry
- Odwróć się to zobaczysz - zaśmiał się chłopak
- Jeśli znowu przyprowadziłeś jakąś dziwkę... - Harry obrócił się, a kiedy mnie zobaczył, zastygł w osłupieniu - co ona tu robi ?
- Przyszła tu.
- Mówiłem, żeby jej nie zostawiać ! - wrzasnął Harry, wstając z płaczącej cicho dziewczyny. Dziewczyna korzystając z okazji, wzięła nogi za pas.
- Nie mam pojęcia jak tu przyszła ! Niall mówił, że do niego zagadała, ale nie wiem co było dalej!
- Widzę Rose, że nie słuchasz - Harry był wściekły w jego oczach zobaczyłam małe iskierki. No pięknie teraz już po mnie.


Oto Harry Styles - jeden z członków najgroźniejszego gangu w Londynie- przypomniałam sobie słowa starca. Już po mnie.


___________________________________________________________________________


I kolejny rozdział za nami ^_^ Idziecie z tymi komentarzami jak burza, co mnie bardzo, ale to bardzo cieszy ;)) Ciesze się, że komuś podoba się to co pisze. Mam nadzieję, że dalej będziecie komentować :3

PRZYPOMINAM O OPCJI OBSERWATORZY, GDZIE MOŻECIE ZOSTAĆ OBSERWATORAMI TEGO BLOGA ! ;)

CZYTASZ = KOMENTUJ !

10 komentarzy: