czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 6.

*** Rose ***

Zaczęłam krzyczeć, patrząc na chłopaka przede mną.
- Skarbie, co się dzieje ? - usłyszałam zaniepokojony szept Harry'ego, ale nie zareagowałam.
- Rose? - szepnął Louis. Gwałtownie odsunęłam się, omal nie przewracając stojącego za mną Styles'a
- Rose! - wrzasnął Harry, w ostatniej chwili łapiąc równowagę - co Ty wyprawiasz ?!
- T-t-t-to o-on - szepnęłam sama do siebie
- Kto? - zapytali równocześnie
- H-h-harry p-pomóż - zadrżałam i upadłam na ziemie
- Ej! Rose kurwa co z Tobą!?
- L-L-Louis .. - szepnęłam mu na ucho, kiedy pochylił się nade mną - o-on mnie k-k-kiedyś..
- Co ?
- W-wiesz- zadrżałam
- Żartujesz? - Harry wyprostował się. W jego oczach zobaczyłam wściekłość - Louis, czy to prawda ?
- Ale co Hazz?
- Zgwałciłeś Rose?!
- Co? - zaśmiał się Louis - chyba sobie żartujesz! Nigdy nie dotknąłbym takiego pasztetu!
- Słucham ?! - wrzasnął loczek - coś Ty powiedział?!
- Powiedziałem, że Rose jest pasztetem. Przyznaj, że sam tak uważasz
- Nie uważam tak!
- To czemu tak się zachowujesz w jej towarzystwie? Powiedz jej to w twarz, a nie udawaj!
- Nic nie udaje!! - warknął Harry, odwracając się do mnie - Ty mi wierzysz Rose, prawda?
- c-h-yba - szepnęłam, a potem zerwałam się do biegu i wybiegłam z domu. Usłyszałam krzyki Harry'ego, ale nie zatrzymałam się i biegłam dalej.

***

- Kurde, zostawiłam portfel ! - jęknęłam - jak ja mam zamiar gdziekolwiek jechać, jeśli nie mam za co?! Muszę wrócić.. Ale co, jeśli on nadal tam będzie? Nie chcę go widzieć, może minęło już kilka lat, ale te przeżycie. Jego ręce na moim ciele. Jego. Jego. Ugh!
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę, z której przyszłam. Kiedy byłam już blisko zauważyłam, że wszystkie światła w domu są już zgaszone. Czyżby wszyscy spali? Tym lepiej dla mnie, przy najmniej nikt mnie nie zobaczy. Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Poszłam do pokoju, gdzie zostawiłam portfel. Był tam, gdzie go odłożyłam. Sprawdziłam zawartość a kiedy wszystko się zgadzało, poszłam do kuchni, aby coś zjeść. Po cichu weszłam do kuchni i odetchnęłam w duchu. Dziwne, że jeszcze nikt tu nie przyszedł. Może gdzieś wyszli ? Albo Harry wziął gdzieś L-Louis'a. Harry. Tak mało go znam, a już zdążyłam pokochać.
- No dobra- zrobiłam sobie kilka kanapek- zjem i mogę iść - ruszyłam do salonu. Coś mówiło mi, że on tam będzie. Nie myliłam się...
Harry zaświecił lampkę i szybkim ruchem otarł łzy, jednak i tak wiedziałam że płakał. Zdziwiłam się bo nie spodziewałam się że on może płakać. Moje nogi same ruszyły w jego kierunku. To był jeden z tych momentów w których bardziej mnie pociągał niż przerażał. Kucnęłam przed nim.
- Ty płaczesz? - zapytałam i podniosłam kciuk do jego policzka. Pozwolił mi się dotknąć.
- Ja, nie - próbował protestować, otarłam łzę.
- Widzę, nie kłam.
- To ty, te łzy są przez ciebie.
- Przeze mnie? - odsunęłam się delikatnie ciągle dotykając jego twarzy - co ja ci zrobiłam - powiedziałam krzywiąc się z bólu.
- Boisz się mnie, ja na prawdę. Ja... Bo ja nie wiem dlaczego się tak zachowałem. Nie chciałem - mówił a ja znów przysunęłam się bliżej. Dotknął mojego policzka - boli cię?
- Trochę - przyznałam, ból fizyczny był już mały ale moje złamane serce ja pokochałam Hazze a on mi zrobił coś takiego.
- Nie bój się mnie - powiedział schodząc z kanapy i siadając obok mnie na dywanie.

*** Harry ***

Zaufała mi, sama do mnie podeszła i otarła moje łzy. Nie wybaczyła mi, wiem to. Będzie nosić tą ranę w swoim sercu i każdego dnia będzie pamiętać że ją pobiłem, ale ja na prawdę nic nie pamiętam. Te wybuchy, ja już nad nimi nie panuję. Ale teraz wiem że muszę uważać, bardzo uważać by jej znów nie stracić. Ten pocałunek. Ona sama... Ona mnie sama pocałowała, do niczego jej nie zmuszałem. Z tyloma dziewczynami się całowałem, ale po raz pierwszy miałem motyle w brzuchu. Czy to miłość? Znów oparła głowę o mój tors, a ja wdychałem jej słodki zapach, przypomniałem sobie że szła tu z kanapkami.
- Jesteś głodna? - zapytałem.
- Tak i to bardzo. Zamówimy coś?
- Nie wolisz czegoś ugotować? Ze mną w kuchni? Jestem dobrym kucharzem... I nie dotknę niczego jeśli boisz się że ja... - uciszyła mnie palcem.
- Jesteś teraz spokojny - przytaknąłem - nie dźgniesz mnie nożem? - znów przytaknąłem - to możemy coś ugotować, ale musisz mnie zanieść bo nie mam siły chodzić. Wszystko mnie boli - w moich oczach znów pojawiły się łzy ale ona je otarła. - Nie wiem co ale coś każe mi zaufać ci. Zrobię to ale nie bij mnie już, nie bij - przytuliła się do mnie.
________________________________________________




I kolejny rozdział specjalnie dla was :3 Nie będę się rozpisywać czy coś. Chciałam tylko powiedzieć, aby nikt nie odważył się oszukiwać. Tak, dobrze słyszycie. Nie będę tolerować podwójnych komentarzy i będzie mi przykro, jeśli takie będą.

13 komentarzy:

  1. Zajebisty * . *

    OdpowiedzUsuń
  2. dawaj next :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny jest następny;33

    OdpowiedzUsuń
  4. super *.* przez przypadek znalazłam tego bloga i nie żałuje. Fantastycznie piszesz. Mam pytanie. Mogła byś mnie informować o następnych rozdziałach na Facebook-u ? https://www.facebook.com/anna.materek.1 a jak nie to możesz mnie powiadamiać na moim blogu, na którym codziennie jestem.
    http://impossiblestoryglowofangels.blogspot.com/ jak masz czas możesz też wejść i zacząć czytać. Będę wdzięczna jak będziesz mnie informować. Już klikam obserwuj :) mam nadzieje że i ty zaobserwujesz? to już będzie twoja sprawa. Pisz szybko następną część.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. next super to jest więc daj nexta ty pisarko ty

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę niesamowity blog !!! :) Super piszesz :P <33 Czekam na nn ;** / Caroline.
    + Wejdziesz ??
    http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. next super next

    OdpowiedzUsuń
  8. next ale niech on znowu będzie zły pliss hehe

    OdpowiedzUsuń
  9. Next :* zrób zeby on znowu byl zly :* proszeee xd

    OdpowiedzUsuń
  10. SPAM
    Dwójka przyjaciół, w młodości wybiera się w podróż dookoła świata. Za ich przyjaźnią, tak naprawdę kryje się wielka miłość. Niestety na jego drodze pojawia się ktoś inny i ich drogi rozchodzą się. Po latach dzieci zaciekawione wspomnieniami, zapiskami również wyruszają w taką podróż, samotnie.
    Los chce, aby się poznali.
    http://followyourheart-ff.blogspot.com/ ! ZAPRASZAM SERDECZNIE! :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Powinnaś się leczyć... Opowiadanie nie ma sensu. Akcja jest chora, a Ty jebnięta. Nie wiesz nic o pisaniu.

    OdpowiedzUsuń