poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 8

*** Rose ***

W końcu wstałam z podłogi, wzięłam torebkę i wyszłam. Nie wiedziałam gdzie mam iść, ale moje nogi same mnie prowadziły a ja nawet nie wiedziałam dokąd. Bałam się zobaczyć Harry'ego w ramionach jakiejś dziewczyny, ale wiedziałam ,że to że uciekł to moja wina. Mogło mu się wydawać,że jest szefem, ale ja zrozumiałam,że to Niall nim jest może od niedawna. Może jeszcze nieoficjalnie, ale Harry stał się słaby. Po kilku godzinach chodzenia miałam dość, moje nogi nie chciały zrobić już ani kroku. Usiadłam na murku a po policzku pociekły mi łzy. Zbliżał się ranek. A to oznaczało że miałam coraz mniej czasu na znalezienie Harry'ego.
- Witaj piękna - niski głos rozbrzmiał za moimi plecami.
- Kim jesteś - zapytałam, ale on już był przy mnie. Co ze mną jest, ciagle ktoś na mnie napada, próbuje mnie zgwałcić lub mnie bije...
- Twoim koszmarem - zaśmiał się.
- Zostaw mnie - pisnęłam a on z całej siły mnie walnął w policzek, popłynęły mi łzy.
- Siedź cicho to nie zaboli - ściągnął ze mnie koszulkę a ja już nie poczułam się tak jak wtedy z Harrym, tym razem się bałam.
- Ej, weź ją zostaw i popatrz kogo znaleźliśmy. Nawet się nie szarpał - zobaczyłam sylwetkę jakiegoś chłopaka. Początkowo się nie przejęłam, jednak im mężczyzna z zakładnikiem był bliżej tym bardziej mój niepokój rósł. Mężczyzna trzymał...
- Harry! - krzyknęłam a on podniósł głowę i osłupiał... Był już blisko, widział siniaki i łzy.
- Podniosłeś na nią rękę draniu!! - wyrwał się i uderzył chłopaka, który jeszcze minutę temu próbował mnie rozebrać.
- Nie, znalazłem ją poobijaną...
- Ja.. Nie zrobiłem tego Rose, prawda?
- Nie kochanie, ty nie - zaśmiałam się lekko - Niall - dodałam.
- Zabije go! Miał ci powiedzieć, że cię kocham a nie katować.
- Co?! - krzyknęliśmy wszyscy w trójkę: ja i tamtych dwóch facetów.
- Nie ważne, chodź idziemy stąd - powiedział ale zanim do mnie podszedł leżał nieprzytomny na asfalcie. Ja po chwili płaczu i krzyku też byłam nieprzytomna.

***

Pamiętam, że obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu a ktoś siedział obok mnie. Harry.
- Jak się czujesz? Przepraszam to moja wina, gdybym nie zwiał - po jego policzku pociekła łza.
- To co?
- Sam bym ci to powiedział i byś nie uciekała z tamtąd.
- Nie uciekałam, Niall kazał mi cię znaleźć. Mam czas do... Chwila która jest?
- Trzecia popołudniu, tego samego dnia - zaśmiał się wskazując zegar.
- Mam jeszcze trzy godziny żeby cię tam przyprowadzić albo pożałuję.
- On...
- Harry, tylko ty tego nie widzisz. To on jest szefem gangu. Ale nie rozmawiajmy o tym. - Chciałam zacząć temat terapi, tego, że nie musi tam iść ale żeby nie krzywdził ludzi, a przynajmniej nie gdy nie musi. Ale do pokoju wszedł jakiś facet i zaświecił światło.
- Co tak w ciemnościach siedzicie... My na was prądu nie szczędzimy - wtedy ujrzałam śliczne pomieszczenie. Z czerwoną kanapą i białym dywanem - szef do was przyjdzie za kilka godzin to sobie porozmawiacie... A teraz siedźcie grzecznie gołąbeczki. Jaka szkoda że jesteś Styles'a bo wszyscy tu mieliśmy na ciebie ochotę - cmoknął mnie w policzek i wyszedł. Harry mocno mnie przytulił.
- Nie pozwolę cię skrzywdzić!
- Mogą mnie krzywdzić, ale mają cię wypuścić... Możesz myśleć że jestem jak inne ale tak nie jest, ja cię na prawdę kocham.
- Wiem, dlatego... Boję się tego. Jesteśmy z dwóch różnych światów. Nie wiem czy to się uda, czy ty się dopasujesz bo ja...
- Ty się nie zmienisz, wiem. Zrozumiałam to. Dlaczego im się tak łatwo dałeś?
- Nie wiem, pomyślałem, że jeśli nie mam Ciebie to nie muszę mieć nikogo ani niczego nawet życia.
- Harry! - krzyknęłam.
- Przepraszam, ale taka prawda. Jeśli nie będę miał ciebie nie chcę życia! Kocham cię, ale... Ty nie jesteś dla mnie odpowiednią dziewczyną, chcesz mnie zmienić. Posałać na odwyk, a ja nie chce. Lubię swoje życie - powiedział siadając na kanapie.
- Nie musisz na niego iść, nie jeśli nie chcesz. Niall mi to wytłumaczył a ja zrozumiałam że ważniejsze od tego jest to byś był przy mnie - usiadłam obok niego. Pocałowałam go w usta i już po chwili byliśmy zatopieni w swoich pocałunkach.
- Gołąbki skończcie - usłyszałam nagle głos, już go wcześniej słyszałam ale gdzie ? Zerkęłam w stronę drzwi i początkowo nic mi to nie mówiło, ale gdy mężczyzna obrócił się do mnie przodem zrozumiałam, moje ciało zesztywniało. Hazz przytrzymał mnie, szepcząc "Nie bój się"...
- Wujek - wydukałam z siebie.
- Rose?! - krzyknął męźczyzna
- To twój wujek - Harry o mało nie spadł z kanapy.
- To twój chłopak - wujek mierzył Hazze wzrokiem - no chyba się rozstać musicie! Już!
- Nie, nie rozstanę się z nim... Nic ci do tego. Chcemy wyjść! Już! - krzyknęłam.
- Nie! Dopóki z nim jesteś nie wyjdziecie!
- Wal się!!!!! Nie zerwę z nim i nic cię to nie powinno obchodzić! - Wujek wyszedł bez słowa, Harry też sie do mnie nie odezwał, tylko siedział. Już mnie nawet nie przytulał... - Powiedz coś - warknęłam w końcu.
- Co? Przepraszam... Zakoczyło mnie to, chodź tu. Na prawdę ze mną nie zerwiesz? Nawet za wolność?
- Nie, Harry. Nawet za wolność - połączyłam nasze usta i pozbawiłam go koszulki..
______________________________________________________________________________


Kolejny rozdziałek XD Późno, ale jest ;p Czytajcie i oceniajcie :3

5 komentarzy: